Słabe wyniki osiągane przez monachijczyków pod koniec 2017 roku spowodowały, że władze klubu postanowiły zakończyć współpracę z Carlo Ancelottim. Zarząd Bawarczyków nie chciał zatrudniać szkoleniowca na długie lata pod przymusem chwili, co w przyszłości mogłoby skutkować kolejną rotacją na ławce trenerskiej. Postawili więc na opcję tymczasową.
Heynckes przyjął stanowisko trenera, ale z zastrzeżeniem, że będzie pracował tylko do końca obecnych rozgrywek. 72-latek był już bowiem na emeryturze i nie zamierza na dłużej wracać do futbolu. Pod wodzą Niemca ekipa Roberta Lewandowskiego ponownie zaczął wygrywać. Dla osób odpowiedzialnych za zatrudnienie nowego trenera to komfortowa sytuacja, ponieważ mogą pracować bez presji czasu.
W mediach pojawiło się już wiele nazwisk, które mogłyby potencjalnie zasiąść na ławce trenerskiej mistrza Niemiec. Ostatnio mówi się, że do Monachium może przyjść Ralph Hasenhuettl, obecny szkoleniowiec RB Lipsk. W domniemaniach przewinęła się również kandydatura Niko Kovaca z Eintrechtu Frankfurt. Jednym z poważniejszych pretendentów był natomiast Thomas Tuchel.
Były szkoleniowiec Borussii Dortmund od kilku miesięcy pozostaje bez pracy. Z BVB został zwolniony po tym, jak nie mógł dojść do porozumienia z władzami klubu. Pod jego wodzą, zespół z Dortmudnu radził sobie całkiem dobrze. Już teraz wiadomo, że Tuchel trenerem Bayernu nie zostanie. Według "Bilda" jedną z przyczyn jest sprzeciw gwiazd Bawarczyków.
Niemieckie media podają, że w grupie tych zawodników był m.in. Mats Hummels, który z Tuchelem miał spięcia już w czasach gry w Borussii. Pozostali piłkarze mieli sprzeciwić się takiemu rozwiązaniu ze względu na metody odżywiania jakie Niemiec wprowadza w drużynie oraz przez zbyt drobiazgową naturę szkoleniowca.
Zobacz również: Robert Lewandowski chce zrobić wszystko, byle przejść do Realu Madryt