Kamba, który pochodzi z Demokratycznej Republiki Kongo był utalentowanym piłkarzem, bo przez kilka lat występował w drużynach juniorów Schalke 04. Między innymi z byłym reprezentantem Polski Sebastianem Boenischem, a także czołowym bramkarzem świata, Manuelem Neuerem. Później przepadł w świecie dorosłej piłki, a nawet zniknął ... z powierzchni ziemi. W 2016 miał miał zginąć w wypadku samochodowym w swojej ojczyźnie. Wystawiony został akt zgonu, pojawiły się nekrologi w niemieckiej prasie, opublikowane przez jeden z byłych klubów piłkarza. W 2018 roku okazało się, że Kamba mieszka w okolicach Gelsenkirchen w Niemczech i ma się dobrze. Upozorowanie śmierci miało na celu wyłudzenie pieniędzy. Jego żona otrzymała 1,2 miliona euro od firmy, z którą małżeństwo miało zawartą polisę ubezpieczeniową na życie. Całą sprawa zajęła się niemiecka prokuratura i trafiła do sądu. Sędzia nie uwierzył w pokrętne tłumaczenie piłkarza, o tym, że podczas pobytu w Kongo w 2016 roku został porwany, stracił telefon i nie mógł o tym nikogo powiadomić. Sąd uznał piłkarza i jego żonę za winnych i skazał na 3 lata i 10 miesięcy więzienia za próbę wyłudzenia odszkodowania z ubezpieczenia. Małżonkowie mogą się jeszcze odwołać od tego wyroku.
Piłkarskie derby Berlina elektryzują stolicę Niemiec. Jakie są szanse, że zagrają w nich Polacy?