Gdyby reprezentacja Polski na każdej pozycji miała taki wybór, jak jest to w przypadku bramkarzy, z powodzeniem mogłaby walczyć o największe sukcesy na wielkich turniejach. Żadną tajemnicą nie jest, że biało-czerwona kadra bramkarzami stoi. Również teraz Czesław Michniewicz ma pełną swobodę wyboru i żadne powołanie na tej pozycji zaskakiwać nie może.
Gikiewicz mocno o Drągowskim. Wbił mu szpilkę
Na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji pojawili się Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Bartłomiej Drągowski oraz Kamil Grabara. Już wcześniej wiadomym było, że to pierwszy z wymienionych będzie numerem jeden. Lista na tej pozycji na pewno nie jest jednak zamknięta, bo m.in. Rafał Gikiewicz daje argumenty, aby Czesław Michniewicz niebawem go powołał.
Bramkarz Augsburga od wielu miesięcy jest jednym z liderów tego zespołu i często popisuje się świetnymi interwencjami. Tak też było podczas rywalizacji z Bayernem Monachium w minioną sobotę. Choć Gikiewicz dwoił się i troił, Augsburg przegrał 0:1 na Allianz Arenie po bramce Roberta Lewandowskiego. Spotkanie z wysokości trybun oglądał selekcjoner reprezentacji Polski.
Gikiewicz nie gryzł się w język. To powiedział o koledze z kadry
Gikiewicz jest z tych piłkarzy, którzy nie boją się mówić tego, co myślą. Już we wcześniejszych wywiadach podkreślał, że zasługuje na powołanie. To samo przekazał w rozmowie z Viaplay po spotkaniu z Bayernem. Jednocześnie wbił szpilkę innemu polskiemu bramkarzowi, a mianowicie Bartłomiejowi Drągowskiemu z Fiorentiny.
- Zagrałem dziś 70. mecz z rzędu w Bundeslidze. Dla mnie argument, że ktoś jest młodszy, można wyrzucić za siebie i przydeptać nogą. Bartek Drągowski na dziś nie gra, ja gram. I taka powinna być hierarchia. To, że ktoś jest perspektywiczny… Dziś w barwach Augsburga tacy nie grali, bo grają najlepsi - ocenił sytuację golkiper Augsburga. I rzeczywiście Drągowski ostatnio we włoskim klubie nie gra prawie wcale w odróżnieniu od Gikiewicza.