Kibice Bayernu Monachium z lekkim niepokojem mogą patrzeć na to, co dzieje się obecnie z ich ulubioną ekipą. Mistrzowie Niemiec po tym, jak świetnie weszli w obecny sezon, niesieni falą zwycięstw w poprzednich rozgrywkach, teraz zaczynają łapać lekką zadyszkę. Wszystko przez zmęczenie oraz pech, który prześladuje kolejnych zawodników "Die Roten". W meczu z Unionem Berlin, w ramach 28. kolejki Bundesligi, trener Hans-Dieter nie mógł skorzystać aż z 11 zawodników, z czego tylko Alphonso Davies pauzował za kartki. To sprawiło, że gospodarze z Monachium wyszli na mecz w bardzo okrojonym składzie, bez swoich największych atutów, jak Robert Lewandowski, Leon Goretzka, czy Lucas Hernandez. To sprawiło, że gra Bawarczyków nie przypominała tego, do czego przywykli sympatycy zespołu z Monachium.
Nie przegap: Taki majątek ma Kamil Stoch. Zarabia POTĘŻNE pieniądze i wybudował ogromny pałac, który powala na kolana!
O ile podobnie jak w ostatnim meczu Ligi Mistrzów z PSG, Bayern był w stanie stwarzać sobie sytuację brakowe i pochodzić pod pole karne rywala, to dalej nie wyglądało to już tak dobrze. W spotkaniu z Unionem Bawarczycy oddali zaledwie dwa strzały na bramkę rywali, tyle samo z resztą co berlińczycy. Wynik meczu otworzył dopiero w 68. minucie spotkania Jamal Musiala, który wykorzystał podanie Thomasa Muellera. Gospodarze kontrolowali grę i wydawać by się mogło, że utrzymają prowadzenie do samego końca spotkania, ale inne plany miał Marcus Ingvartsen, który w 86. minucie doprowadził do wyrównania i jak się okazało, ustalił tym samym wynik meczu.
Sprawdź: Andrzej Gołota miał straszliwy wypadek. Zderzył się z ciężarówką, zginął jego przyjaciel. Nieopisana trauma
Potknięcie Bayernu, który tylko podzielił się punktami z Unionem wykorzystało RB Lipsk, które z kolei pewnie poradziło sobie z Werderem Brema, wygrywając 4:1. Dzięki temu ekipa z Lipska, znajdująca się na 2. pozycji w lidze z dorobkiem 60 punktów, zmniejszyła stratę do Bayernu do pięciu oczek.