PLUSY
1. Nemanja "Neo" Nikolić (Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0)
To powinien być pierwszy rozdział podręcznika każdego skauta pracującego w Ekstraklasie. Szukasz snajpera? Odwiedź Węgry. Kiedyś Lech Poznań w ten sposób znalazł Artjomsa Rudnevsa. Łotysz rozjechał później nawet Juventus Turyn. Teraz tą samą drogą podąża Nemanja Nikolić. Nowy napastnik Legii Warszawa - pójdziemy po bandzie - najprawdopodobniej ma po prostu problemy z aklimatyzacją w Ekstraklasie.
Nikolić: Z każdym meczem gram coraz lepiej
Oszaleliśmy? Nic bardziej mylnego. Bo to jest tak. Przyjęcie? Jest. Zastawienie? Jest. Timing? Jak najbardziej. No i jeszcze to wykończenie. Zamiast wyrżnąć zębami o ziemię, strzał. I bramka. Gdyby Matrix istniał naprawdę, byłym piłkarzem Videotonu zająłby się agent Smith. Facet przybył do nas chyba z innej planety. 2 mecze, 3 gole, a gdyby Kucharczyk nie rzucał się w niedzielę na piłkę jak Kowalski na promocję w Media Markcie, byłyby nawet cztery. I praktycznie pewny - sądząc po średniej z ostatnich kilku lat - tytuł króla strzelców ligi.
2. Ekstraklasa napastnikami stoi?
Nikolić to jedno. Ale reszta? Jeszcze uwierzymy zaraz, że w naszej lidze mamy nadmiar dobrych napastników. Michał Przybyła na razie co kopnie - albo lepiej, co dotknie - to wpada. Trzy tygodnie temu zbierał truskawki, a dzisiaj jest liderem strzelców. Takiego wjazdu do ligi nie miał nawet Robert Lewandowski. A to nie koniec.
Michał Przybyła rozbił Zagłębie Lubin
Łukasz Zwoliński prawdopodobnie śni się już po nocach działaczom Lecha Poznań. Jeśli do Szczecina wybrała się kiedyś delegacja z Bułgarskiej, to najpewniej obserwowała nowatorski trening przy wyłączonym oświetleniu. Marcin Robak przy swoim młodszym koledze wygląda dotychczas tak, jak kiedyś opisywał Piotr Świerczewski: "głową potrafi, gorzej z nogami". Na szczęście w Wielkopolsce poszli po rozum do głowy i wzięli przynajmniej Denisa Thomallę.
A w kolejce czekają kolejni. Ot, chociażby Aleksandar Prijović. Zlatan ze stolicy to nasz ulubiony typ snajpera. Za duży, żeby się poruszać, ale też za duży, żeby go zatrzymać.
3. Banda świrów - reaktywacja (Zagłębie Lubin - Korona Kielce 0:2)
Korona rozbiła bank. Działacze z Kielc przeprowadzili tzw. "demokratyczną rewolucję". W skrócie? Zrzucili bombę atomową, zaorali wszystko i zaczęli lepić od nowa. W efekcie po dwóch kolejkach "Złocisto-krwiści" mają komplet punktów w ligowej tabeli i notują... najlepszy start w historii klubu. A dodatkowo znowu kasują konkurencję pod względem atmosfery w szatni.
Radek Dejmek i jego BANDa w najbliższych tygodniach powinni mieć sporo okazji do zbierania "lajków" na Facebooku. I tylko żałować, że akurat za to tytułów się nie dostaje...
MINUSY
1. Maciej Skorża jak Henning Berg (Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1)
Szybki kurs zarządzania. Benchmarking - w skrócie: nauka na błędach popełnionych przez kogoś innego - kojarzycie? Maciej Skorża na przykład nie ma o podobnym zagadnieniu zielonego pojęcia. Jesteśmy tego więcej niż pewni. Za nami dwie kolejki nowego sezonu, a jego zespół wygląda na razie niemal dokładnie tak jak Legia Warszawa Henninga Berga dwanaście miesięcy wcześniej.
Lech Poznań cudem uratował zwycięstwo
Pierwsza kolejka? Rotacja i klęska. Druga? Szybka bramka i zabawa, nieomal zakończona tragicznie. Poznaniaków teoretycznie można tłumaczyć. Liga Mistrzów, pieniądze, FC Basel, podział punktów po trzydziestej kolejce. To nie czas na fajerwerki, to przygotowaniu do skoku na kasę. Ale już to słyszeliśmy. A właściwie wciąż słyszymy. W stolicy przecież dalej "tytuł został przegrany, a nie "Lech go wygrał", a UEFA powinna była odpuścić warszawianom.
2. Rynsztok otwarty. Witamy pierwszych zwiedzających
Termalika Bruk-Bet Nieciecza, Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze. Trójka wspaniałych. Różni ich tak wiele, ale łączy jedno. Minęły zaledwie dwie kolejki ligi, a oni już leżą na samym dnie.
Pierwszych można tłumaczyć. Ekstraklasy dopiero się uczą. Na szczęście zdają sobie z tego sprawę i już dzisiaj zaczynają walkę o utrzymanie. Ale Lechia? Mamy nadzieję, że w Gdańsku przynajmniej piorą pieniądze. Inaczej jesteśmy świadkami bodaj największego marnotrastwa kapitału w historii polskiej ligi.
Łęczna lepsza w starciu Górników. Zabrzanie na dnie
Chociaż ma to swoje plusy. Wiosną ekipa Jerzego Brzęczka wypalała oczy. Na jej meczach było równie ciekawie, jak na posiedzeniach Parlamentu Europejskiego. Teraz to się zmieniło. Rywale ostrzeliwują bramkę zespołu z północy i zapewniają przynajmniej momenty dobrej rozrywki.
3. Złotousty Dariusz Kubicki (Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0)
Tego jeszcze nie grali. Dariusz Kubicki, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, samodzielnie zarezerwował sobie miejsce w naszym zestawieniu. Na konferencji prasowej po meczu z Legią poszedł bowiem po bandzie. W pojedynkę, bez niczyjej pomocy, bez wyroku, zdekapitował się na gilotynie.
Jego zespół przegrał (został rozgromiony, rozwalcowany, przemielony) w niedzielę w stolicy 0:5. Co mógł zatem w takim momencie wymyślić szkoleniowiec? Krytykować swoich piłkarzy? Pochwalić rywali? Przyznać się do błędu? Mógł. Ale nie Kubicki. On wolał stwierdzić, że jego... dawno jego zespół nie miał tylu szans przy Łazienkowskiej.
Zapomniał jeszcze tylko dodać, że sprawiedliwszy byłby remis.