- Dużo robi doświadczenie i to, że gram na profesjonalnym luzie – mówi Super Expressowi Gorgon.
„Super Express”: Jak wytłumaczysz taką metamorfozę w ciągu kilku dni? Od przegranego meczu z Legią (3:4) do rozgromienia Lecha 5:0.
Alexander Gorgon: - Ekstraklasa już niejednokrotnie pokazała, że jest wyrównaną i zwariowaną ligą. W każdej kolejce możliwe są niespodzianki. Trzy dni wcześniej Lech wygrał z Rakowem 4:1 i może przyjechał do Szczecina z pewnością siebie, że nic złego się nie stanie. My chcieliśmy się podnieść po Legii i pokazać kibicom na co nas stać. Wyszło tak, że prawie każdy atak w polu karnym kończył się bramką. Pierwsze 15 minut było z naszej strony niepewne, i mogło to pójść w drugą stronę, gdyby Lech wykorzystał jakąś sytuację.
- Czy trener Jens Gustafsson miał jakiś specjalny sposób, żeby was podnieść po meczu z Legią? Jest z wykształcenia behawiorystą, więc tajniki psychologii ma opanowane.
- Najbardziej pomaga sobie i nam sposobem zachowania. Jest spokojny, nie podejmuje emocjonalnych decyzji w trudniejszych momentach i to przekłada się na cały zespół. Chyba widać, jakie mamy możliwości, a najważniejsza jest stabilność i żebyśmy pokazywali nasz potencjał przez cały sezon.
- Czy brak stabilności jest związany z odejściem w przerwie letniej aż trzech pomocników - Dąbrowskiego, Kowalczyka i Łęgowskiego?
- Kowalczyk i Łęgowski to były postacie, które identyfikowały się mocno z klubem, co przekładało się na ich występy na boisku. Nie ma co się oszukiwać, że z tymi trzema piłkarzami mieliśmy bardzo dobrą, zdrową kadrę, gdzie można był reagować z ławki i dzięki zmiennikom byliśmy w stanie „odkręcać” mecz albo dobić przeciwnika. A teraz wszystko musi znów się zbudować. Zawodnicy, którzy wchodzą z ławki nie mają jeszcze doświadczenia i potrzebują czasu, żeby się ograć. Cieszę się, że to dobrze wyglądało z Cracovią, albo z Lechem, gdy weszli Przyborek z Fornalczykiem i wykreowali piątego gola. To dopiero początek, a chodzi o to, żeby pomogli w trudniejszej sytuacji niż ta z Lechem, gdy prowadziliśmy wysoko.
- Zaliczyłeś serię trzech meczów w ekstraklasie ze strzelonym golem. Czy to oznacza drugą młodość Alexa Gorgona?
- Na to wygląda. Dużo robi doświadczenie i to, że gram – jak to określam - na profesjonalnym luzie, gdzie pewne rzeczy są tak oczywiste i wychodzą w grze. Co ważne fizycznie doszedłem do siebie, żeby biegać i walczyć przez 90 minut. To jest jedna z tajemnic mojej dyspozycji, bo bez formy fizycznej nie można zaistnieć, zwłaszcza w polskiej lidze, która jest bardzo fizyczna.
- Wróciłeś na boisko w listopadzie ubiegłego roku po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją i długim leczeniem. Później Pogoń przedłużyła z tobą umowę od razu na dwa lata. Czy obecna dyspozycja i gole to spłata tego kredytu zaufania?
- Odwdzięczenie się jest sprawą naturalną i równoległą do mojego nastawienia wobec siebie samego i klubu. Zawsze jako piłkarz na każdym treningu i meczu dawałem z siebie maksimum, choć wiadomo, że raz wyjdzie lepiej w meczu a raz gorzej. Jestem wdzięczny, że w ciężkim momencie klub dał mi zaufanie, ale mimo tego później sam zasłużyłem na to, że doszło do przedłużenia kontraktu. Cieszę się, że wtedy klub tak mnie widział i dobrze ocenił, że warto jest przedłużyć ze mną umowę, bo teraz widać wyniki tego.
- Powiedziałeś, że po zmianach personalnych drużyna musi się zbudować. Wobec tego na co stać Pogoń w tym sezonie, jesteście w stanie ponownie walczyć o puchary?
- Trochę za wcześnie na odpowiedź na to pytanie. Na pierwsze podsumowanie przyjdzie czas przed przerwą zimową. Na pewno będzie bardzo trudna i ciężka walka o miejsce na górze tabeli, bo widać, że Śląsk i Jagiellonia punktują i są kandydatami do wysokich miejsc. Ważne będą bezpośrednie pojedynki z tym zespołami, oraz z dołem tabeli. Co ważne, nie możemy po dobrym meczu jechać z nastawieniem do słabszego rywala, że skoro strzeliliśmy Lechowi 5 bramek, to znów łatwo wygramy. Musimy być świadomi, że każdy mecz jest inny i przeciwnik też chce wygrać. Chodzi o stabilność, żeby to, co zaczęliśmy budować i pokazaliśmy przeciwko Lechowi kontynuować w następnych meczach.