"Super Express": - Po debiucie w Odrze (0:0) może pan napisać kolejny rozdział swojej barwnej książki. Tym razem o świetnym występie przeciwko Lechii...
Arkadiusz Onyszko: - Nie ma innej opcji (śmiech)! Cieszę się niesamowicie, że nie wpuściłem gola, dobrze wypadłem w pierwszym meczu po 11 latach rozłąki z Polską. A nasza liga wcale nie jest taka cienka jak niektórzy mówią.
Przeczytaj koniecznie: Ekstraklasa: Onyszko zatrzymał Lechię
- Lepiej panu w Wodzisławiu niż w lidze duńskiej?
- Liga duńska jest mocna, ale tam chciano mnie zniszczyć i robiono wszystko, żebym przestał grać w piłkę. Dlatego nie żałuję, że wróciłem do Polski.
- Przynajmniej tutaj geje pana chyba nie dopadną
- Wybrałem Wodzisław, aby mieć spokój. Każdy mógł powiedzieć, że wpakowałem się w niezłe tarapaty, skoro gram o utrzymanie w małej wiosce, ale ja myślę zupełnie inaczej. To świetne miejsce, aby się wyciszyć. Mieszkam w wynajętym domku w Wodzisławiu u jednej rodziny. Na uboczu mogę zapomnieć o poprzednich perypetiach i skupić się tylko na pomocy Odrze.
Patrz też: Onyszko: Mam nadzieję, że Lato nie jest gejem
- Kibice już po pierwszym meczu pana uwielbiają. Niektórzy krzyczeli nawet, że też "nie lubią gejów". Co pan na to?
- Powiedziałem im, żeby lepiej byli cicho, bo jeszcze znowu będzie na mnie nagonka (śmiech). Mam nadzieję, że tylko za dobrą grę będę tutaj szanowany.
- Podobno obiecywał pan, że w tej rundzie nie puści pan żadnego gola. W zespole walczącym o utrzymanie jest to chyba niemożliwe?
- To były tylko żarty z prezesem. Ale zrobię wszystko, żeby pomóc Odrze się utrzymać. Przed meczem z Lechią byłem nawet u spowiedzi i pewnie dlatego nie puściłem bramki.