W Legii debiutował przed dwudziestoma laty i już w premierowym sezonie sięgnął z nią po tytuł i Puchar ligi. Na Łazienkowską wrócił przed dwoma laty i znów cieszył się z mistrzostwa i awansu do fazy grupowej Ligi Europy. W jej barwach w lidze rozegrał 105 meczów i strzelił gola z rzutu karnego. A jak w ogóle trafiła do warszawskiego klubu? - Na podpisanie kontraktu przyjechałem na pace żuka - wyjawił Artur Boruc w rozmowie z oficjalną stroną klubu. - Siedziałem na przywiązanym do niej fotelu, a paka była zamknięta, bo to było niedozwolone. Jechałem tak z Siedlec jakieś dwie godziny. Zostałem wyrzucony pod bramą przy starej Żylecie i razem z wujkiem poszedłem podpisać kontrakt – zdradził piłkarz, cytowany przez klubowe media.
Kamil Glik: Z Belgią musimy wycisnąć ostatnie soki i pokazać złość [WIDEO]
Z warszawskiego klubu wyjechał do Celtiku, w którym spędził pięć lat. Zapracował w nim na status legendy. W kolekcji ma trzy mistrzostwa Szkocji, dwa Puchary Ligi i Puchar Szkocji. „Król Artur” pożegna się z kibicami 20 lipca na Łazienkowskiej z Celtikiem. - Taki mecz jest bardzo fajną inicjatywą ze strony Legii, naprawdę dobrym zwieńczeniem mojej przygody - powiedział Boruc w długiej rozmowie z oficjalną stroną Legii i wytłumaczył dlaczego już kończy. - Do tego doszły – nie ukrywajmy – moje lata i stan zdrowia, który nie pozwoliłby mi reprezentować barw Legii na odpowiednim poziomie. Stąd więc wzięła się moja decyzja i… może na tym poprzestanę - zaznaczył.
Boruc zdradził, że nie będzie mieszkał w Polsce. Zastanawia się nad wyjazdem do Ameryki. - Myślimy z żoną o Stanach Zjednoczonych - oznajmił. - Jakaś słoneczna Kalifornia, żeby przez trzysta kilkadziesiąt dni w roku mieć ciepło i piękną pogodę - zaznaczył i dodał: - Przez najbliższe kilka miesięcy będę stronił od piłki. Chcę żyć poza nią, chcę w końcu usiąść gdzieś na krawężniku i napić się piwa - wyznał Boruc w rozmowie z klubowym serwisie Legii.