Artur Boruc zostanie dziś pożegnany w Legii Warszawa i przez kibiców klubu ze stolicy, rozgrywając ostatni mecz w karierze. O ile pożegnanie z Celtikiem może zostać zapamiętane na długo, o tyle ostatni mecz w Ekstraklasie golkipera, przeciwko Warcie Poznań, nie skończył się dobrze. Zawodnik skończył zawody z czerwoną kartką i od tego czasu więcej dla "Wojskowych" nie zagrał. W trakcie wspominkowej rozmowy z "Przeglądem Sportowym" nie szczędził mocnych słów na temat przebiegu tamtego spotkania.
To dlatego Boruc faulował w meczu z Wartą Poznań. Brak wątpliwości
Jak mówi Boruc, jego faul w meczu z Wartą nie był intencjonalny, a spowodowany wadą wzroku, z którą bramkarz walczy. Jak sam mówi, nie zauważył idącego na niego piłkarza poznańskiej Warty.
- Mam duży problem ze wzrokiem – wada plus pięć i plus trzy. Po prostu nie oszacowałem odległości i wpadłem na kogoś z Warty. Nie ma co gadać. Irytuje mnie w tym wszystkim, że nikt nie widział całej sytuacji. Na koniec to ja byłem na świeczniku - opowiada Artur Boruc.
Aby zobaczyć zdjęcia Artura Boruca, przejdź do galerii poniżej.
Artur Boruc rozbrajająco szczerze o ostatnim meczu. Nie zabrakło wulgaryzmów
- Takie rzeczy na boisku się zdarzają. Nie wydaje mi się, że sytuacja była na czerwoną kartkę. Jeszcze przy tym, jak wyglądał zawodnik Warty. Chciałbym być jak He-Man i mieć taką siłę rażenia, żeby ludzie od razu padali, ale tak nie jest - kontynuował bramkarz. Ten koniec i puenta jest trochę jak moja kariera. Miało być dobrze, ale c*** wie, jak wyszło - powiedział były reprezentant Polski w piłkę nożną.