- Czy Lech jest na dnie?
- To pytanie do tych, co są blisko klubu. Jestem trochę dalej i jestem dzisiaj bardziej kibicem i trudno mi powiedzieć, co się dzieje wewnątrz. Na pewno nie wygląda to dobrze, myślę, że te turbulencje po zmianie trenera są dzisiaj odczuwalne. To oczywiście pewnie nie jest jedyny powód tego kryzysu, ale od zmiany szkoleniowca się zaczęło. Mam nadzieję, że Lech znajdzie wyjście z problemów, bo nie wyobrażam sobie, by ten kryzys mógł dłużej trwać. Dzisiaj wielcy kibice Lecha obserwują stan, który jest wielką niewiadomą.
- Dlaczego kluby nie potrafią łączyć gry w europejskich pucharach z grą w ekstraklasie?
- Nie wydaję mi się, by piłkarze Lecha zapomnieli jak się gra w piłkę. Nieprzypadkowo zdobyli mistrzostwo Polski. Puchary to nie są za wysokie progi, a łączenie ich z ligą nie jest nieosiągalne. Lech przez ten czas, jak mnie już nie ma w klubie, zdążył wyciągnąć wnioski z sytuacji, gdy gra się na dwóch frontach, a pamiętajmy jeszcze o Pucharze Polski. Liczyłem na to, że ten rok będzie przełomowy, bo wszyscy mówili, że ten Lech buduje szeroką ławkę. Ta szeroka ławka jest, ale coś w tym zespole nie działa. Może problemem jest atmosfera, może sposób gry, który wprowadza trener John van den Brom. Nie wydaję mi się, by wszyscy piłkarze umierali za ten klub.
- W pierwszym składzie zazwyczaj nie ma zbyt dużo Polaków. Grają piłkarze z zagranicy, którzy zaraz o Lechu zapomną…
- Od dawna to powtarzam: w Lechu została zachwiana równowaga. Już nawet nie chodzi mi o brak wychowanków. Mówię o Polakach. Z mojej perspektywy niewyobrażalny jest mecz, jaki się zdarzył w tym roku, że w podstawowym składzie jedynym Polakiem był Michał Skóraś. To może mieć też wpływ na szatnię i być może dlatego trener się nie wypowiada.
Jorge Felix zanotował powrót-marzenie do ekstraklasy. W Gliwicach dobrze mu jak nigdzie indziej
- Czy słaba postawa Joao Amarala jest głównym powodem złej gry Lecha?
- Nie zrzucałbym odpowiedzialności na jednego zawodnika. Czy to na Amarala, czy na Rudkę, na którego leciały gromy po meczu z Karabachem. Takie historie, jak słabszy okres Amarala, się zdarzają. Po to są inni, by grać. Po to jest szeroka kadra. Być może sposób, w jaki Lech chce grać, jemu nie odpowiada. W zeszłym roku Pedro Tiba nie grał zbyt dużo, a dwa lata temu nikt nie wyobrażał sobie zespołu bez niego. Nie szukałbym odpowiedzialności w poszczególnych zawodnikach, a rozłożył ją na cały zespół. Problemem nie jest tylko defensywa i rotacje w niej, bo cały zespół atakuje i broni.
- Jak trudne jest ustawienie obrony, jeśli jednak tych rotacji jest aż tak dużo?
- Jeżeli ktoś jest w kadrze Lecha, to założenie jest takie, że muszą sobie dać radę. Obecne rotacje w linii defensywnej są spowodowane kontuzjami i chyba dobrze, że Lech ma tyle możliwości. Dla doświadczonych zawodników nie jest wielkim problemem, by zagrać z tym lub innym zawodnikiem. Ja nigdy nie miałem takiego problemu. Porównałbym do reprezentacji, gdzie też nie ma czasu na zgrywanie, a rotacji nie brakuje. W kadrze da się grać, więc w klubie tym bardziej powinno. Kwekweskiri jest doświadczony i uniwersalny i jako defensywny pomocnik powinien sobie poradzić na środku obrony. Grałem na środku obrony, na lewej i prawej obronie, zdarzało się, że na prawej pomocy, a i też jako defensywny pomocnik.
- Jeśli Lech Poznań nie awansuje do fazy grupowej LKE, to trener van den Brom powinien odejść?
- Jestem ostatni, by o tym mówić. Nie wiem, jak wygląda jego praca, jak prowadzi szatnię i treningi. Zdaję sobie sprawę, że miał mało czasu. Objął zespół, który był prowadzony zupełnie inaczej i spodziewałem się, takie były zapowiedzi Tomka Rząsy i Piotra Rutkowskiego, że to ma być kontynuacja trenera Skorży, wcześniej trenera Żurawia. Na razie tego nie widzę. Wprowadza coś swojego, ale nie wiem czy jest sens wywarzać otwarte drzwi, skoro coś funkcjonowało. Brakuje mi w meczach Lecha takiej zmiany sposobu gry i tempa, trener podczas już rozgrywanego spotkania nie ma pomysłu na zmiany, jeśli coś idzie nie tak. To duży problem. Nawet Islandczycy potrafili zareagować, jako zespół teoretycznie słabszy zespół, gdy Skóraś robił sporo szumu na lewej stronie w pierwszym meczu. W drugiej połowie prawy obrońca nie podłączał się pod akcje i Skórasia odłączył od gry.