Bartosz Bosacki poddaje w wątpliwość wybór Mariusza Rumaka na trenera Lecha. Ważny aspekt budowy z drużyny, przypomina sytuację sprzed 9 lat.

i

Autor: Paweł Jaskółka/Super Express, Karolina Adamska/East News

Rozmowa SE

Bartosz Bosacki poddaje w wątpliwość wybór Mariusza Rumaka na trenera Lecha. Ważny aspekt budowy z drużyny, przypomina sytuację sprzed 9 lat.

2024-01-25 6:30

Bartosz Bosacki był piłkarzem Lecha przez jedenaście sezonów, więc dokładnie śledzi losy klubu. Były reprezentant Polski ocenił zmianę na stanowisku trenera poznańskiej drużyny. Po rundzie jesiennej z klubu wyleciał John van den Brom, którego zastąpił Mariusz Rumak. 

- Samo zwolnienie Holendra mnie nie zaskoczyło. Atmosfera wokół zespołu nie sprzyjała temu, żeby dalej pracował. Jednak nie ukrywam, że zdziwiło mnie nazwisko nowego trenera – mówi były as "Kolejorza".

„Super Express”: - Dlaczego zaskoczył pana ten wybór?

Bartosz Bosacki: - Trudno ocenić mi Mariusza Rumaka jako trenera. W ostatnich latach związany był z akademią, a wiadomo, że to zupełnie inna robota niż prowadzenie pierwszego zespołu. Po odejściu z Lecha pracował w czterech innych klubach, ale bez żadnych dokonań. Dlatego jest dla mnie dużą niewiadomą.

- Kluby takie jak Lech biorą trenerów, którzy są na topie, albo z nazwiskiem. Dlaczego zatem postawiono na byłego szkoleniowca "Kolejorza"?

- Myślę, że ten wybór nie był zrobiony ot tak przez władze Lecha, ale po głębszym zastanowieniu i przeanalizowaniu planu jaki ma trener Rumak. Jest to dla mnie duże zaskoczenie, ale mam nadzieję, że czas jaki minął od poprzedniej pracy tego szkoleniowca w Lechu był wystarczający, żeby się czegoś nauczyć, coś zmienić w swojej pracy.

Niebywałe kontrole osobiste przed meczami PNA. Zagraniczne media grzmią o skandalu, haniebne i oburzające [WIDEO]

- Co było nie tak za poprzedniej kadencji Rumaka w poznańskim klubie?

- Wiele rzeczy, które wówczas działy się w Lechu akurat mi nie odpowiadały. Nie chodzi o warsztat trenera, czy jakość treningów, bo słyszałem, że źle to nie wyglądało. Chodzi o budowanie atmosfery w zespole.

- Co ma pan na myśli?

- Była wówczas nieprzyjemna sytuacja, w wyniku której wyrzucono ze zgrupowania Rafała Murawskiego i Bartka Ślusarskiego. Wieczorem za zgodą trenera Rumaka, przy świętowaniu czyichś urodzin, zasiedziało się dziewięciu piłkarzy, a tylko oni dwaj ponieśli konsekwencje. Gdyby trener umiał to załatwić, żeby sprawa nie wydostała się do mediów, albo w inny sposób, to zbudowałby szatnię na kolejne lata. Po tamtym zdarzeniu została ona rozbita. Kilka miesięcy później i on stracił pracę.

- Czy teraz trener Rumak zapanuje nad zespołem?

- Może po dziewięciu latach ma więcej doświadczenia i pomysł na szatnię Lecha. Nie jest ona łatwa ze względu na dużą liczbę obcokrajowców. Trzeba dobrze nią zarządzać. Zadaję sobie pytanie: czy to się uda? Ale trzymam za trenera kciuki.

Tak będzie wyglądała Barcelona w następnym sezonie. Agent piłkarzy się wygadał, zdradził szczegóły

- Jakie są pana oczekiwania przed rundą wiosenną?

- Ubiegły sezon, w którym Lech doszedł do ćwierćfinału Ligi Konferencji pokazał, że potrafi dobrze grać w piłkę. Ale jak widać po obecnym sezonie, nie da się tego rozwijać tylko w dobrą stronę, ale czasami jest gorzej. Oby trener Rumak umiał to naprawić. Po utrzymaniu w kadrze piłkarzy, którzy przed rokiem ją tworzyli i osiągnęli sukces w LK, trzeba wykorzystać ich potencjał. Trener ma do pomocy kilku asystentów, którzy byli w sztabie trenera Van den Broma, a wcześniej u Macieja Skorży.

- Jednym z asystentów został Rafał Janas. Uważa pan, że jest forpocztą trenera Maciej Skorży i on wróci do Lecha w następnym sezonie?

- Nie wydaje mi się. Jakoś mi nie pasuje, żeby rozmowy z trenerem Skorżą już miały się rozpocząć, ale w piłce wszystko jest możliwe. Nie wiem czy to byłoby fair, również wobec kibiców Lecha, wystawiać teraz trenera Rumaka, mając w odwodzie Skorżę. Niby trener Rumak ma podpisany kontrakt do końca sezonu, ale co będzie jeśli zacznie osiągać sukcesy. Zastąpią go wówczas trenerem Skorżą?

Były kadrowicz pod wrażeniem Sebastiana Szymańskiego. Padły wymowne słowa, liga z TOP 5 to kwestia czasu

- Dino Hotić w jednym z wywiadów zarzucił trenerowi Van den Bromowi, że w zespole było za dużo luzu nawet po słabszych meczach, co obniżyło motywację zespołu, np. przed rewanżem ze Spartakiem Trnava. Uważa pan, że tak mogło być?

- Jeśli tak było jak mówi Hotić, to od razu przypomniał mi się mój ostatni sezon w Lechu, z trenerem Bakero. Graliśmy wtedy fajnie, mieliśmy wysoki procenta posiadania piłki, ale wiele meczów remisowaliśmy, albo jak przeciwko Wiśle w Krakowie (sezon 2010/11) dostaliśmy dzwona pod koniec i przegraliśmy 0:1. Wróciliśmy do Poznania i trener Bakero w szatni powiedział, że jest dumny i zagraliśmy najlepszy mecz. U trenerów, którzy byli wcześniej w Lechu jak Smuda, Zieliński, i w ogóle u wszystkich z którymi pracowałem byłaby rozróba, a tu Hiszpan zaczął nas chwalić. Tak było, że po każdym meczu, nawet słabym, Bakero powtarzał: muy bien, muy bien (bardzo dobrze – red.) a wyników nie było. Tamten mecz był dla mnie gwoździem do trumny, bo powiedziałem w szatni, co myślę o takim podejściu i moje relacje z trenerem się popsuły. Po sezonie zdecydował, że już ma mnie nie być w zespole.

- Czyli Hotić ma rację?

- Może to się zgadzać, bo zwracałem uwagę na to, obserwując grę Lecha, ale i zachowanie chłopaków. Po nieudanej akcji nie widziałem sportowej złości i przeżywania, że coś mi nie wyszło. Było machniecie rękę i gramy dalej. Mówiłem o tym głośno i może Hotić potwierdził, że tak właśnie było.

Artur Wichniarek szczerze wypalił o Arkadiuszu Miliku. Opinia, która zaskoczy kibiców. Padło dosadne słowo

Sonda
Czy Lech Poznań będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze