Była 89. minuta meczu. Przed polem karnym w walce o piłkę starli się Ivan Runje z Jagiellonii oraz Dominik Nagy z Legii. Sędzia Mariusz Złotek dopatrzył się faulu Chorwata na Węgrze. Podyktował rzut wolny, do którego podszedł Andre Martins. Piłka po strzale Portugalczyka trafiła w poprzeczkę, ale czujność zachował Sandro Kulenović i błyskawicznie do niej podbiegł. Wbił ją do bramki, Legia wyrównała na 1:1, a niedługo później arbiter zakończył spotkanie.
Po meczu gracze Jagiellonii byli rozczarowani i wściekli. Upust emocjom dał szczególnie Bartosz Kwiecień, który nie wytrzymał podczas rozmowy przed kamerą Canal+.
- Może nie powinienem tak mówić, ale dla mnie to jest jawne dymanie. Faulu nie było, pada bramka i tracimy punkty. W każdym meczu, w którym gram przeciwko Legii, tak to wygląda, a nie inaczej – powiedział Kwiecień, komentując oczywiście decyzję Złotka. Zresztą Kwiecień podpadł arbitrowi już na początku meczu, kiedy dostał żółtą kartkę za faul. Zasłużenie.