Bezsilny Górnik przegrywa w Gdyni

2008-08-15 23:39

Arka w meczu rozgrywanym podczas ogromnej ulewy, skromnie (1:0) pokonała Górnika Zabrze. Jedynego gola zdobył Marcin Wachowicz.

W piłkę w Gdyni dziś grało się niezwykle ciężko. Od rana na Pomorzu solidnie padało tak więc murawa była mocno nasiąknięta. Przez to piłka często stawała w kałużach, a piłkarze ślizgali się na mokrej nawierzchni. Mimo to po meczu humory nie opuszczały zwycięzców. - Jak widać kiepskie w tym roku lato nad polskim morzem - żartował przemoczony, ale zadowolony Zbigniew Zakrzewski.

W arcytrudnych warunkach od początku lepiej radzili sobie gospodarze. Mimo to ciężko było jednym i drugim przedostać się pod bramkę rywala, za to nie brakowało ostrej gry i kartek. Pierwszą dogodną sytuację mieli gdynianie, a konkretnie Zbigniew Zakrzewski. Po nieporozumieniu w szeregach obronnych Górnika „Zaki” dopadł do piłki, ale jego strzał został zablokowany przez jednego z rywali. Jednak w pierwszej połowie kibice Arki mogli radować się z gola, którego ładnym strzałem z 18 metrów zdobył Marcin Wachowicz (na zdjęciu w meczu z Jagiellonią). Zeszłoroczny król strzelców II ligi bez namysłu huknął z lewej nogi, piłka przeleciała między nogami jednego z obrońców Górnika i wpadła do siatki.

Dwie minuty później losy meczu mógł praktycznie rozstrzygnąć Bartosz Ława. Po faulu Tomasza Hajty, który bezmyślnie ciągnął za koszulkę jednego z napastników Arki, sędzia bez namysłu podyktował jedenastkę. Jednak słabiutki strzał Ławy obronił Sebastian Nowak. W
końcówce pierwszej połowy świetną sytuację miał jeszcze Zakrzewski, jednak i on przegrał pojedynek sam na sam z Nowakiem.

Początek drugiej połowy to jeszcze mocniejszy deszcz nad stadionem przy Olimpijskiej i jeszcze ostrzejsza gra z obu stron. Przed kilka dobrych minut oglądaliśmy festiwal fauli, w którym przerywnikiem była kolejna zmarnowana przez Zakrzewskiego sytuacja. Potem karta się odwróciła i piłkarze Ryszarda Wieczorka mogli zdobyć bramkę dającą remis. Z pola bramkowego uderzał Przemysław Pitry, jednak na posterunku był Norbert Witkowski, który w fenomenalnym stylu – jedną ręką - obronił uderzenie byłego napastnika Lecha.

Końcowe minuty upłynęły na kolejnych próbach ataków z obu stron, jednak Arka bardziej myślała o tym aby „dowieźć” wynik do końca niż strzelić kolejnego gola. To się udało, a Górnik był po prostu dziś zbyt słabo dysponowany, by zagrozić dobrze zorganizowanemu beniaminkowi. Postawa „Górników” nie napawa optymizmem, bo zespół który miał walczyć o czołowe miejsca w lidze póki co na koncie ma 1 punkt. I to zdobyty po bezbarwnym, bezbramkowym remisie z Ruchem. Z kolei Arka pod wodzą Czesława Michniewicza prezentuje się naprawdę solidnie i może w tym sezonie napsuć krwi niejednemu faworytowi.

Arka Gdynia - Górnik Zabrze
Bramka:
Wachowicz 38.

Górnik: Nowak - Pazdan, Hajto, Danch, Papeckys – Bonin (61. Malinowski), Bajić (62. Kołodziej), Brzęczek, Madejski - Pitry, Zahorski (74. Wodecki)

Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Płotka – Karwan (62. Nawrocik), Przytuła, Ulanowski, Ława (80. Trytko) – Wachowicz (86. Niciński), Zakrzewski
Żółte kartki: Pazdan, Danch, Hajto (Górnik)

Najnowsze