"Super Express": - Po co to panu było? Wyłożył pan pieniądze na interes, który, jak sam pan twierdził, nie przynosi zysków...
Bogusław Leśnodorski: - Legia to dla mnie nie jest interes! Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Długo rozmawialiśmy z Darkiem Mioduskim i wspólnie uznaliśmy, że chcemy decydować o dalszym rozwoju klubu. Mieliśmy pomysł na to, w jakim kierunku powinien pójść ten klub, ale by go zrealizować, potrzebowaliśmy pełnej niezależności. Zaznaczam, że w naszych działaniach kierujemy się zawsze interesem Legii i być może w klubie pojawi się jakiś inwestor, ale nie zakładamy sprzedaży swoich udziałów.
Zobacz również: I Ty możesz zostać sponsorem Legii Warszawa. Wystarczy zapłacić podatki!
- Przejęliście na siebie dług Legii wobec ITI wynoszący 180 milionów złotych. Czy w jego spłacie pomogą wam inwestorzy zewnętrzni i na jakich warunkach ma ona nastąpić?
- O szczegółach nie mogę mówić, ale zapewniam, że damy sobie z tym radę.
- Pana stwierdzenie, że po zmianie właścicieli miasto powinno odpuścić wam czynsz za dzierżawę stadionu, brzmi pięknie, tyle że chyba mało realnie...
- Dlaczego? Przecież jako jedyni w Polsce płacimy za dzierżawę obiektu. Poza tym jako jedyni w Polsce wyłożyliśmy wielkie pieniądze na jego budowę i wreszcie koszty, jakie ponosimy na utrzymanie stadionu, to 10 milionów złotych rocznie. Klub przeprowadza mnóstwo akcji dla mieszkańców miasta i całego Mazowsza. Na stadionie odgrywamy rolę użyteczną społecznie. Wreszcie, znów jako jedyni, nie licząc na pomoc ze strony miasta, sami zbudujemy centrum treningowe dla kilku tysięcy dzieci z naszej Akademii.
- Odejście ITI nie przeszkodzi w rozmowach klubu z miastem?
- Ponoć zawsze się mówiło, że to ITI ma negatywny wpływ na relacje z miastem. Jeśli to prawda, to teraz powinno nam być łatwiej.
Przeczytaj także: Wilder odpowiada na zaczepki Tysona Fury: "Prześlij kontrakt, gruba dziwko"
- Wojewoda też nie będzie entuzjastą oddania Legii stadionu za darmo...
- Nie wierzę! Ludzie na poważnych stanowiskach powinni być ponad własnymi emocjami. Podobnie jak na funkcjonowanie klubu w określonych realiach i warunkach nie powinny wpływać sympatie urzędników. Rządzący miastem doskonale wiedzą o tym, jak dużą rolę dla życia mieszkańców Warszawy odgrywa Legia.