Na stadionowym zegarze była 95. minuta meczu Górnik Zabrze - Wisła Kraków, który w poniedziałek zakończył 21. kolejkę Ekstraklasy. W tym momencie doszło do sceny, jak się później okazało, hitowej. Paweł Bochniewicz, przy prowadzeniu gospodarzy 2:0, padł na murawę po starciu z rywalem i zwijał się z bólu. Arbiter Jarosław Przybył nie czekał aż piłkarz podniesie się z powrotem, tylko zakończył spotkanie. W tym momencie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Bochniewicz wstał i zaczął cieszyć się z ważnych trzech punktów. Fani okrzyknęli to "cudownym ozdrowieniem".
Szybko pojawiły się reakcje na zachowanie młodzieżowego reprezentanta Polski. Zawodnika Górnika skrytykował między innymi prezes PZPN Zbigniew Boniek. Postawiony pod ścianą sportowiec, musiał wymyślić sposób na rehabilitację. I wygląda na to, że wybrał najlepsze możliwe wyjście z zaistniałej sytuacji. We wtorek wieczorem pojawiło się oświadczenie, w którym przeprosił za sceny z końcówki rywalizacji z "Białą Gwiazdą".
"Ok, przyznaję Wam rację to była głupota. Zupełnie niepotrzebna. Gdyby ta sytuacja dotyczyła innego piłkarza, zwłaszcza dobrze mi znanego,pewnie sam ruszyłbym z szyderką, troszkę podogryzał. Czasami najtrudniej racjonalnie ocenić okoliczności, gdy dotyczą one akurat nas samych" - napisał na Twitterze Paweł Bochniewicz.
Jednocześnie 23-latek postanowił zrekompensować nierozsądne zachowanie. Zaoferował, że kupi karnet dla kibica, którego nie stać na taki wydatek. "Fajnie, gdyby z tego niepotrzebnego zachowania, wynikło coś dobrego. W związku z tym proszę Was o wskazanie osoby, która bardzo chciałaby oglądać mecze Górnika z trybun, ale ze względów finansowych nie może sobie na to pozwolić (może też być dzieciak z rodzicem lub opiekunem) - kupuję karnet na rundę wiosenną :)" - czytamy na portalu społecznościowym.