Mbaye N'Diaye

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Radość Senegalczyka Mbaye N'Diaye z gola była przedwczesna, zabrano mu ją po czterech minutach

Szklane oko widzi lepiej

Cóż za akcja, cóż za gol w ekstraklasie! Ale całą radość i frajdę zabrał VAR! Potyczka beniaminków na zero

2024-08-16 22:23

Beniaminkowie – mający dotąd po cztery punkty i sąsiadujący w tabeli – zagrali o „odrobinę spokoju” w kolejnych tygodniach, którą gwarantowało zwycięstwo w tym meczu. Pewnie z tego powodu – bo przecież nie z braku umiejętności… - pierwsza połowa była mocno usypiająca, a to, co w niej najpiękniejszego, zostało zabrane przez VAR.

Niespełna 21-letni Mbaye N’Diaye w 42 minucie zachwycił nie tylko precyzyjną „petardą”, posłaną w same widły katowickiej bramki, ale przede wszystkim wcześniejszą serią zwodów, którymi zupełnie „ogłupił” doświadczonego przecież Lukasa Klemenza. Sektor kibiców lubelskich eksplodował radością, a Senegalczyk zniknął pod stosem ciał gratulujących mu pięknego gola kolegów.

Przedwcześnie. Przez cztery minuty (!) Piotr Urban i Kamil Wójcik na wozie VAR wte i wewte przewijali zapis wideo długiego podania do N’Diaye. I najwyraźniej dopatrzyli się – zapewne kilkucentymetrowego – spalonego zawodnika gości. Gospodarze – z Klemenzem na czele – głęboko odetchnęli...

A mogli gospodarze „ukłuć” rywali w tej odsłonie. Dwukrotnie chybiał bohater poniedziałkowego meczu w Gliwicach, Adam Zrelak – może dlatego, że dostawał piłkę na głowę, a zdecydowanie wolałby do nogi. Na nogę dostawał za to podania Adrian Błąd, ale z linii „szesnastki” i tuż zza niej nijak w bramkę wcelować nie potrafił!

Z finalizacją akcji obie drużyny miały też problem po przerwie. Odbitej przez Dawida Kudłę po strzale Samuela Mraza piłki Piotr Ceglarz nie skierował do siatki, bo w futbolówkę… w ogóle nie trafił. W odpowiedzi w ciągu kilkunastu sekund katowiczanie z bliska czterokrotnie strzelali w światło bramki gości i… za każdym razem piłka grzęzła w gąszczu nóg obrońców!

Od tego momentu – zwłaszcza wobec absolutnego chaosu na boisku trwającego przez kolejnych kilkanaście minut – jasnym stało się, że jedna bramka rozstrzygnie zmagania beniaminków. Zagadką było tylko, który z nich ów zabójczy cios zada. Bliżsi tego – dość niespodziewanie – byli goście, momentami spychający GieKSiarzy do bardzo głębokiej obrony. Ale że dość szybko z boiska zdjęty został N’Diaye, brakowało lublinianom „magika” zdolnego celnie i precyzyjnie uderzyć w światło bramki. Więc po prostu... skończyło się bez bramek!

GKS Katowice – Motor Lublin 0:0

Sędziował Patryk Gryckiewicz. Widzów 6684

GKS: Kudła – Kuusk Ż, Jędrych, Klemenz – Repka, Kowalczyk – Czerwiński (75. Marzec), Nowak (75. Antczak), Błąd (63. Galan Ż), Rogala Ż (63. Wasielewski) – Zrelak (83. Mak)

MOTOR: Brkić – Stolarski (66. Wójcik), Rudol, Scalet, Najemski (81. Bartoš Ż), Luberecki – N’Diaye (66. Król), Wolski, Kubica Ż (59. Caliskaner), Ceglarz – Mraz (81. Wełniak)

Sonda
Czy GKS Katowice utrzyma się w ekstraklasie?
Najnowsze