Mioduski zaprezentował się w studiu korzystnie. Tak przynajmniej komentowali na gorąco internauci. Właściciel mistrzów Polski odpowiadał na pytania, odnosił się do kolejnych uwag dziennikarzy, a na koniec przeszedł do kontrataku. Informując zdumionych prowadzących, że Legia Warszawa w ostatnich latach nie zarobiła wcale blisko 70 milionów złotych na transferach! Tuż po programie opublikował nawet oficjalne wyliczenia, zgodnie z którymi warszawianie, mimo kilku intrantnych transferów, pozyskali w ten sposób ledwie 4,7 miliona złotych!
Dla domagajacych się konkretòw, szczegòły nie powinny być publiczne ale ostatecznie liczy nie kłamia pic.twitter.com/aqwyBFOD5m
— Dariusz Mioduski (@DariuszMioduski) 11 lutego 2017
Mioduski dorzucił też swoje zdanie na temat awantury wokół klubu. Za zamieszanie i chaos obwinił Macieja Wandzla. Dodał, że pomysł na Legię jest jego autorstwa. - Przygotowywałem go od wielu lat - stwierdził. Brak aktywności w klubie? Tak się umówili z Bogusławem Leśnodorskim. Mioduski zajął się tylko budową akademii: - Mamy kupiony teren, przygotowany projekt, załatwione pozwolenia.
Wśród powodów konfliktu znalazło się też miejsce na aktywność medialną Bogusława Leśnodorskiego. - W Europie nie znamy zbyt wielu prezydentów klubu. W mediach powinni pojawiać się piłkarze i trener - dodał, zaznaczając zarazem, że obecny prezes klubu głównie ogranicza swoich pracowników. W tym przede wszystkim Michała Żewłakowa: - On może być jednym z najlepszych dyrektorów sportowych w Europie. Musi tylko mieć od kogo się uczyć i zdobyć doświadczenie.
Podejrzewamy, że na kolejny akt tej lokalnej wojenki nie poczekamy długo. Tym bardziej, że do wyliczeń transferowych Mioduskiego odniósł się już Bogusław Leśnodorski. - Nie wiem co to za tabelki i kto i co liczy. W najbliższych dniach damy jednak oficjalne info. Radzimy sobie z transferami raczej dobrze - napisał "Leśny" na Twitterze.