Kilka dni temu europejskie i latynoskie media doniosły, że 38-letni Forlan, znany z występów w wielkich europejskich klubach, jak Manchester United czy Atletico Madryt, jest bliski przejścia do… norweskiej ekstraklasy. Jeden z tamtejszych klubów (Sandefjord) rzeczywiście – jeśli wierzyć zagranicznym mediom - prowadzi zaawansowane rozmowy z urugwajskim snajperem, ale… W międzyczasie do akcji weszli Polacy.
Przedstawiciel jednego z naszych klubów skontaktował się z Pablo Forlanem, ojcem piłkarza, który pomaga synowi w karierze. Przy okazji: Forlanowie to niezwykła piłkarska rodzina, bo już trzy ich pokolenia były mistrzami Ameryki Południowej. Zarówno dziadek, jak i ojciec Diego, sięgali po Copa America, ta sztuka udała się też najmłodszemu z nich, który jest jednym z najlepszych napastników w historii urugwajskiej piłki. W reprezentacji zagrał 112 meczów i strzelił 36 goli.
Forlan zrobił w Europie dużą karierę, między innymi w Manchesterze United, Atletico Madryt, Villarreal czy Interze Mediolan. Po tym jak najlepsze lata minęły, przeniósł się do ligi japońskiej, żeby zostać jedną z „twarzy” tamtejszej ekstraklasy (Cerezo Osaka). Potem grał w lidze indyjskiej. Jego plusem jest na pewno wielkie nazwisko, a minusem wiek – 38 lat. Tyle że nie miał ciężkich kontuzji, stąd właśnie pomysł Diego, aby, skoro zdrowie pozwala, kontynuować karierę. Działacz norweskiego klubu, który stara się go pozyskać, przyznaje, że tak profesjonalnie prowadzącego się piłkarza nie widział nigdy wcześniej. Jego długowieczność nie jest więc jakimś wielkim zaskoczeniem.
Forlan ma w tym momencie kilka propozycji, najpoważniejsza jest ta z Norwegii. Teraz, do dwóch europejskich klubów, próbował dołączyć trzeci – polski – ale na razie bez powodzenia. Obóz Forlanów najpierw przyznał, że jest zainteresowany propozycją z naszego kraju, ale po zapoznaniu się ze szczegółami – około 100 tysięcy euro brutto za sezon, stwierdził, że to o wiele za mało, bo mają jeszcze w pamięci lukratywny kontrakt w Indiach. Kwestia występów w Polsce, dopóki nie zostanie klepnięta umowa gdzie indziej, jest jednak otwarta. Tylko że oferta musiałaby być o wiele wyższa niż wspominanie 100 tysięcy. Czy ktoś się skusi?