- Niezależnie od tej pechowej serii, Wisła to zespół, który lubi mieć piłkę przy nodze, jest w ligowej czołówce drużyn najwięcej biegających. Ma kilku zawodników z bardzo wysokimi umiejętnościami i nawet w tych przegranych spotkaniach miewała po kilka dobrych okazji bramkowych – analizuje przeciwnika trener Widzewa. W tym ostatnim elemencie jego podopieczni też wykazują dużą aktywność. Gorzej bywa z wykańczaniem akcji.
- Ważne, że tworzymy sytuacje, nad ich wykorzystywaniem zaś pracujemy intensywnie – podkreśla szkoleniowiec. - To kwestia zarówno koncentracji, pracy na treningu, ale i lepszej decyzji, podejmowanej w trakcie meczu. Trzeba wiedzieć, kiedy w tych momentach wykazać się luzem, a kiedy być na maksa zaangażowanym: wygrać pozycję w polu karnym albo uderzyć z 20 metrów – wyjaśnia Janusz Niedźwiedź. W tym ostatnim elemencie widzewiacy wstydzić się niczego nie muszą. - Bartek Pawłowski strzelił przecież z dystansu najwięcej bramek w całej lidze – przypomina opiekun łodzian. Zatracił za to skuteczność Jordi Sanchez, wciąż czekający na otwarcie wiosennego dorobku bramkowego. - Jest gotowy do gry – zdradza trener Niedźwiedź, licząc na „odblokowanie” Hiszpana. - To nie tylko kwestia sfery mentalnej, a rozmawiamy z nim dużo, ale także konkretnych zadań i rozwiązań boiskowych – objaśnia wykonaną z Sanchezem pracę.
W kontekście obu drużyn padają słowa o „licznych sytuacjach”. Ale to nie musi – zdaniem Janusza Niedźwiedzia – oznaczać gradu goli w poniedziałkowej potyczce. - Niekoniecznie będzie to taki mecz, jak nasze boje z Legią (2:2 – dop. aut.) czy Pogonią (3:3 – dop. aut.). Wręcz przeciwnie. Może to być mecz do jednej bramki: kto strzeli, ten wygra. Tak wyglądało sporo gier Wisły, szala się przechylała w jedną bądź drugą stronę. Jeśli będziemy zdyscyplinowani, to ta bramka padnie dla nas – zapewnia trener Widzewa.
Mecz Wisła Płock – Widzew rozpocznie się w poniedziałek o godz. 19.00. Transmisja w Canal+ Sport.