Ten najważniejszy to oczywiście dramatyczna diagnoza urazu Iviego Lopeza - zerwanie więzadeł w kolanie oznacza kilkumiesięczną przerwę w grze. - Oczywiście dla niego personalnie to tragedia – mówi Podoliński, mocno współczując Hiszpanowi. Ale też przypomina, że w minionym sezonie gra częstochowian była już znacznie mniej uzależniona od jego boiskowych poczynań, niż choćby rok wcześniej.
- Patrząc na ostatnie miesiące Iviego mam wrażenie, że jego rola nie była już tak eksponowana. Owszem, wciąż dawał drużynie wielką stabilizację w ofensywie, zwłaszcza przy stałych fragmentach, ale wielu innych graczy przy nim „urosło” – podkreśla nasz rozmówca. Bez trudu wymienia potencjalnych zastępców hiszpańskiego wirtuoza. - Nie spodziewałem się, że Raków tak szybko będzie mieć liderów w osobach Giannisa Papanikolau czy Bena Ledermana. A jest też Bartosz Nowak, no i może w końcu oczekiwania spełni Władysław Koczerhin? - pyta. I w tym kontekście przypomina: - Warto cierpliwie zaczekać na zdrowego Iviego.
I pod Jasną Górą będą cierpliwie czekać, ale… Szybko pozyskano kogoś, kto – przynajmniej w teorii – daje szansę na odzyskanie wartości zapewnianych na murawie przez Lopeza. Chodzi oczywiście o Johna Yeboaha, jedną z wyróżniających się postaci minionego sezonu, za którego Raków zapłacił Śląskowi 1,5 mln euro.
Inne transfery wykonane przez mistrzów Polski Robert Podoliński ocenia bardzo wysoko. - Trochę ważyć może odejście Tomka Petraška, ale pozostał lider obrony i drużyny, Zoran Arsenić. A pozyskanie Adnana Kovacevicia to dobry ruch. Marek Papszun lubił mieć fajną, zdrową rywalizację w każdej formacji, Bośniak ją zapewni w defensywie również Dawidowi Szwardze – uważa ekspert „SE”. Warto jednak pamiętać, że Kovacevicia też czeka rozbrat z boiskiem na co najmniej kilka tygodni (to skutek naderwania mięśnia płaszczkowatego).
Jako sensowne Podoliński postrzega też zmiany w innych formacjach. - W przodzie będzie mieć Raków „Zwolaka” (Łukasza Zwolińskiego – dop. aut.) i młodego, dobrze się zapowiadającego Tomasza Walczaka, a w środku pola solidnego Maxi Domingueza – wylicza. - Nowi Rakowa nie osłabią. Wręcz przeciwnie. Mistrzowie będą mocniejsi niż przed rokiem, bo w miejsce graczy – rzekłbym – u schyłku kariery pojawili się piłkarze, którzy chcą i mogą coś osiągnąć – ocenia.
Maleńki znak zapytania – oznaczający odrobinę niepokoju – nasz rozmówca stawia jedynie przy nazwisku… następcy Marka Papszuna. - Ciężko oceniać trenera, który wcześniej sam nie pracował – mówi Robert Podoliński. - Zarządzanie zespołem i hierarchia w szatni jest w tym kontekście pewną zagadką. Z drugiej strony Marek by sobie nieodpowiedzialnego gościa do współpracy nie wziął, więc trzeba trzymać kciuki za trenera Szwargę – kończy optymistycznie nasz rozmówca.
Początek meczu Raków – Flora Tallinn o godz. 20.00. Transmisja w TVP Sport