Taras Romanczuk wrócił do reprezentacji Polski po krótkiej przerwie. Grał na Euro 2024, ale potem selekcjoner go nie powoływał.
- Jakieś głosy do mnie dochodziły, selekcjoner oglądał nasze mecze. Wiem, że też był na wyjazdowym meczu w Zabrzu. Myślałem, że może gdzieś tam jestem na tej liście. No i później się okazało, że jednak jestem – opowiada Romanczuk.
Taras Romanczuk w pierwszym składzie w meczu Portugalia - Polska?
Teraz Romanczuk wraca, by ratować pozycję numer 6 w reprezentacji. Jest na niej duży problem, selekcjoner Michał Probierz próbuje wielu piłkarzy. Nawet Piotra Zielińskiego, który nominalnie „szóstką” nie jest.
- To najlepszy piłkarz, z którym grałem. Piotrek to taki zawodnik, że gdzie go nie postawisz, to wszędzie sobie poradzi. Lewa, prawa noga, naprawdę ciężko się przeciwko niemu gra na treningach. Ale jeżeli grasz z nim na boisku, to gdy mu podasz, nigdy nie straci piłki – zaznacza Romanczuk.
Pomocnik Jagiellonii bardzo ceni współpracę z Michałem Probierzem. Piłkarz poznał selekcjonera, kiedy ten pracował właśnie w klubie z Białegostoku. Czy można go nazwać „żołnierzem Probierza”?
- W tym roku jestem trzeci raz powołany do reprezentacji. Można tak stwierdzić, bo też dużo zawdzięczam swojemu życiu trenerowi. On wziął mnie z drugiej ligi do ekstraklasy. Dał mi drogę do tej dorosłej piłki. Ale najlepiej mu podziękuję, jeżeli pokażę dobry futbol i że nie jestem przypadkowo w tym miejscu – komentuje Romanczuk.
W meczach z Portugalią i Szkocją zabraknie Roberta Lewandowskiego, który narzeka na ból pleców. Romanczuk podkreśla, że to będzie duża strata.
- Najlepszy napastnik świata nie przyjeżdża na zgrupowanie. Robi ogromne liczby w swoim zespole w Barcelonie, więc wydaje mi się, że to jest duża strata dla zespołu. Kapitan, lider i jeden z najlepszych piłkarzy pewnie w historii futbolu – kończy Romanczuk.