200 tysięcy euro rocznie. Na tyle wyceniono grę Rudniewa, kiedy podpisywano z nim kontrakt. Najlepiej zarabiający piłkarz poznańskiej drużyny, Manuel Arboleda, ma ponad dwa razy więcej.
Latem odejdzie z klubu
200 tysięcy euro to w Lechu przeciętny kontrakt, ale mimo niesamowitych występów Rudniewa w tym sezonie Łotysz nie może liczyć na wyższe pobory.
- Niektóre media podały, że negocjujemy z Lechem podwyżkę dla Artioma, ale to nieprawda. Piotr Rutkowski, syn właściciela, powiedział mi, że Lech na pewno będzie chciał sprzedać mojego klienta latem przyszłego roku - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Matias Forkos, menedżer zawodnika. - Przy okazji Lech wysłał sygnał, że w takiej sytuacji z ich perspektywy nie ma sensu dawać mu podwyżki - dodaje Węgier.
Przeczytaj koniecznie: Grzegorz Rasiak w Jagiellonii
- W tym momencie Lech wycenia mojego piłkarza na 6 milionów euro, ale pamiętajmy, że jego cena może rosnąć wraz z kolejnymi bramkami - wyjaśnia nam Forkos.
Do transferu raczej nie dojdzie zimą. Rudniew szykowany jest na sprzedaż latem przyszłego roku. Jeśli Łotysz zmieni klub, to 15 procent kwoty zapłaconej przez jego nowego pracodawcę trafi na konto węgierskiego Zalaegerszegi TE, poprzedniego zespołu Rudniewa.
Hiszpania lub Włochy
A skąd w ogóle stosunkowo niewysoki kontrakt tak dobrego piłkarza? Rudniew trafił do Lecha za czasów Jacka Zielińskiego. Wtedy priorytetem władz "Kolejorza" było sprowadzenie Artura Wichniarka i Joela Tshibamby, Łotysz był opcją rezerwową. Polak i Kongijczyk strzelili dla Lecha w sumie dwa gole, Rudniew zaś trafia raz po raz...
Na lepsze pieniądze Rudniew będzie mógł liczyć dopiero po transferze. Latem zainteresowana była nim hiszpańska Mallorca, w grę wchodzą też kluby z Włoch. Rudniew zrobił sobie tam świetną reklamę meczami z Juventusem, a do tego jego menedżer ma dobre kontakty z przedstawicielami klubów z tamtego rejonu. Forkos jest w stałym kontakcie z Atalantą Bergamo, która monitoruje występy snajpera Lecha.