Lech Poznań - Legia Warszawa

i

Autor: CYFRASPORT Lech Poznań - Legia Warszawa

Ekstraklasa: Podsumowanie sezonu zasadniczego! Przed nami finisz rozgrywek [Plusy i minusy]

2015-04-30 8:00

Koniec! Sezon zasadniczy zakończony! Przed nami podział punktów i walka o mistrza Polski oraz utrzymanie w lidze. Kto zasłużył w trakcie 30 kolejek na pochwały? Kto na naganę? Kto nas zachwycił? Zapraszamy na podsumowanie Ekstraklasy! Dodatkowo przypominamy również najważniejsze wydarzenia z poprzednich 30. kolejek!

1. Legia Warszawa - 56 punktów

Zimą zostawili konkurencję za plecami. Po tytuł sięgnęli jeszcze w grudniu. W styczniu włodarze Legii pierdołami już się nie zajmowali. Rozbijali natomiast - w hurtowo udzielanych wywiadach - największe ekipy Starego Kontynentu. Efekt? Najlepsza formacja mistrzów Polski to obecnie dział marketingu.

Jaki lider, taka liga. Zimą zrobili wszystko źle. Sprzedali największą gwiazdę - Miroslava Radovicia. Wydali fortunę na talent - Łukasza Masłowskiego - który kiedyś odpali. Może. Skompromitowali się w europejskich pucharach. Wreszcie trener Henning Berg odpalił Orlando Sa. Pokaz siły udał mu się średnio. Głównie dlatego, że w kadrze nie znalazł innego snajpera. Taktyka, przyznacie, dość krótkowzroczna.

Marek Saganowski błysnął w tym sezonie tylko raz. Gdy wpakował głowę w tort.

CAS odrzucił wniosek. Odszkodowania dla Legii nie będzie!

2. Lech Poznań - 54 punkty

Rozstrzygające spotkania. "Kolejorz" zwalnia. Remisuje dwa spotkania z rzędu i robi wszystko, by o mistrza bić się... w Warszawie. Na wyjeździe. Pogratulować. Logika godna astmatyka uzależnionego od nikotyny.

Osiem remisów na wyjeździe. Prawdziwy koszmar. Gwóźdź do trumny podopiecznych Macieja Skorży. Gdyby nie ta absurdalna niemoc na stadionach rywala, mistrz Polski byłby już na wyciągnięcie ręki. A tak? O wszystkim zadecyduje prawdopodobnie starcie w stolicy. Na stadionie, na którym Lechici przegrywali dwa ostatnie tytuły.

I pomyśleć, że jeszcze dwanaście miesięcy temu "Kolejorz" punktował głównie na boiskach rywali.

3. Jagiellonia Białystok - 49 punktów i 4. Śląsk Wrocław - 46 punktów

Problem w tym, że podopieczni Michała Probierza chyba za bardzo wzięli sobie do serca słowa szkoleniowca. A skoro ten za cel stawiał sobie utrzymanie - co za idiotyzm! - to też oni postanowili się nie wychylać i regularnie urządzają prawdziwy sabotaż. Nie ma drugiej takiej ekipy w Ekstraklasie.

Trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski zapoczątkował w sobotę nowy sposób motywacji. Inspiracji zaczerpnął chyba z amerykańskich filmów akcji. Albo z portalu Wikileaks, gdzie opisywano metody amerykańskich śledczych przy przesłuchiwaniu terrorystów. W skrócie? Postanowił przełamać barierę umysłu.

Dwie całkowicie odmienne szkoły. I podobne efekty. W Białymstoku dopiero niedawno zakończono walkę o utrzymanie. Na szczęście w porę zorientowano się też, że możliwa jest nawet walka o mistrzostwo Polski. We Wrocławiu odwrotnie. Tadeusz Pawłowski chyba wciąż wierzy - choć chyba już tylko on - że Śląsk może sprawić sensację i sięgnąć po tytuł.

W czym problem? Jagiellonia wiosną błyszczała. Michał Probierz robił wiele, by przeszkodzić swoim podopiecznym - odsunął od kadry nawet najlepszego snajpera - a mimo to zawodnicy z Białegostoku jako jedyni - przynajmniej na chwilę - podjęli walkę z Legią i Lechem. Śląsk? Połowę rundy czekał na pierwsze zwycięstwo.

Wniosek? Nastawienie w sporcie to podstawa. Jeśli nie umiesz grać w piłkę, nigdy się nie przyznawaj. A jak umiesz, pozostań skromny. Inaczej inni będą ci zazdrościć.

5. Wisła Kraków - 43 punkty

Znamy nawet dalszy ciąg wydarzeń. Szybkie zwolnienie, bezrobocie i letnie przechwałki w mediach: "to mój wynik, ja ich przygotowałem!". Zawsze nas tylko zastanawiała jedna rzecz. Co Smuda psuł częściej: zimowe zgrupowania czy laptopy, na których stała kawa?

Najlepsze podsumowanie sezonu zasadnicznego? Franciszek Smuda. Koncertowa jesień i tragiczna wiosna. Jakby ktoś krakowianom zaciągnął hamulec ręczny. A to tylko były selekcjoner zorganizował zimą obóz przetrwania. I zaliczył falsart, godny podsumowania swojej długiej - i pełnej sukcesów - kariery.

Inna sprawa, że "Biała Gwiazda" pokazała też trochę jakości. Semir Stilić, Paweł Brożek, Wilde-Donald Guerrier - jeśli prawdą jest, że zespoły Smudy późno nabierają rozpędu, to piłkarze z Małopolski mogą być czarnym koniec końcówki rozgrywek.

6. Górnik Zabrze - 43 punkty

I Rafał Kosznik w Górniku Zabrze. A pomyśleć, że na początku XXI wieku w Polsce brakowało lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia. Teraz? Niech się znajdzie odważny, który wybierze tego najlepszego.

Ofiary polskiego "boomu" budowlanego. Na swoim stadionie - placu budowy - czekali na zwycięstwo od 30 sierpnia, do połowy kwietnia. Nic, tylko pogratulować. Mimo tych problemów utrzymali się przecież w czołowej ósemce rozgrywek.

Świadectwo z wyróżnieniem? Rafał Kosznik. Obserwujemy popisy byłego defensora Warty Poznań i coraz częściej nabieramy przekonania, że przewyższa on Jakuba Wawrzyniaka niemal w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Czyli rachunek jest prosty. 2+2=4, a jak wolimy - synergia! - także 5. Wawrzyniak nie powinien grać w kadrze narodowej.

7. Pogoń Szczecin - 41 punktów

Uwaga! Oto przyszłość polskiego futbolu. Łukasz Zwoliński po zaledwie 48 godzinach pracy z Czesławem Michniewiczem zaczął przypominać piłkarza. O co chodzi? O "ładowanie" z każdej pozycji. Ponoć działa bezbłędnie. Cóż, chyba wyrasta nam murowany faworyt do tytułu mistrzowskiego.

Niewiarygodne. W polskiej lidze naprawdę wystarczy "ładować" z każdej pozycji. Czesław Michniewicz potrzebował kilkanaście dni - dosłownie - by zrobić z Pogoni czołową ekipę Ekstraklasy. A ze Zwolińskiego uczynić jedną z gwiazd Ekstraklasy. Bilans piłkarza z Pomorza pod wodzą nowego szkoleniowca? Cztery mecze, pięć goli, trzy zwycięstwa i awans do grupy mistrzowskiej. I po co było się męczyć przez cały sezon?

Osobny temat to Jan Kocian. Nasz faworyt. W tym sezonie doprowadził do ruiny dwa zespoły. "Portowców", a wcześniej Ruch Chorzów. W przypadku Słowaka widzimy tylko jedną zaletę. Dobrze, że kiedyś zainteresował się futbolem, a nie medycyną. Przy stole operacyjnym mógłby zyskać nieśmiertelną - ha! - sławę.

Łukasz Zwoliński jak Robert Lewandowski [WYWIAD]

8. Lechia Gdańsk - 41 punktów

Problem w tym, że trudno im kibicować. Są jak polskie kino komediowe. Potwornie nudni. Chcieli tworzyć Ferrari, a zbudowali traktor. Skuteczny do bólu, ale wciąż traktor.

Dojechali w ostatniej chwili. Mimo awansu do czołowej ósemki, są przy tym bodaj największym rozczarowaniem obecnego sezonu. Wiosną w kadrze ekipy z Gdańska grało przecież czterech reprezentantów Polski. Cokolwiek nawet sądząc o wyborach selekcjonera Adama Nawałki.

W 2015 roku rozegrali w lidze jedenaście spotkań. W siedmiu zachowali czyste konto. A mimo to stracili dziesięć goli. Dostrzegamy w ich przypadku pewne problemy z motywacją.

Legia liderem po 30. kolejkach! Podbeskidzie w strefie walczącej o utrzymanie!

9. Korona Kielce - 39 punktów

Vytautas Cerniauskas. To ponoć bramkarz. Ponoć. Niby wszystko się zgadza. Rękawice są, bluza jest, stoi tam gdzie powinien, ale jednak dalej mamy wątpliwości. Głównie dlatego, że gość zapomina o jednej ważnej rzeczy. Litwin konsekwentnie unika piłki. Jak ognia. Jego ulubiona interwencja to odprowadzenie piłki wzrokiem.

Komentarz zbędny. Protestujemy. W normalnych warunkach kielczan w Ekstraklasie już by nie było. Gdyby nie miasto - gdzie są pieniądze, moje pieniądze? - zwyczajnie by zbankrutowali.

10. Piast Gliwice - 39 punktów

Doczekają się w Gliwicach króla strzelców? Wszystko w nogach Kamila Wilczka. Z czołówki strzelców, tylko on - oraz Grzegorz Kuświk, ale nie pasuje nam to do koncepcji - walczyć będzie o utrzymanie. Trafi mu się więc i starcie z Rymaniakiem, i defensorami Bełchatowa, a także, jakby tego było mało, pojedynek z Cerniauskasem.

Stawiamy, że pęknie bariera dwudziestu trafień. A wtedy pozostanie stwierdzić, że na polskich boiskach możliwe jest wszystko. Nawet korona strzelecka na głowie Kamila Wilczka. Napastnika - przynajmniej do tej pory - w naszym ulubionym typie. Dobrego, tylko nieskutecznego. Ciekawe, czy w innych fuchach znaleźć można podobnych oryginałów. Na przykład strażaka, który nie gasi pożarów.

11. Podbeskidzie Bielsko-Biała - 39 punktów

Nic to jednak. Największy comeback zaliczył ON. "Pączuś". Maciej Iwański. Tyle lat byliśmy wierni. Czekaliśmy. Pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała wreszcie trafił czyściutko w wentyl, a futbolówka jak zaczarowana poszybowała z rzutu wolnego prosto do siatki rywala. Aż nam się łezka w oku zakręciła.

Iwański, Chmiel, Śpiączka, Korzym, a na ławce dodatkowo Ojrzyński. Sympatyczna ekipa. Aż żałujemy, że nie awansowali do czołowej ósemki. Wiele im można zarzucić, ale przynajmniej próbowali kopać piłkę. Po niektórych akcjach ręce same składały się do oklasków.

Niestety, w ostatniej kolejce trafili na Lecha Poznań i o trzech punktach mogli zapomnieć. Zderzyli się ze ścianą.

12. Cracovia - 37 punktów

Krakowianie w defensywie stosują "krycie na radar". Ich problem, od dawna - czytaj od jakiś dwóch sezonów - w magazynie mają prawdopodobnie tylko radary meteorologiczne. I namierzają rywali - jak mówi klasyk - jak Bóg da.

Drugiej takiej defensywy w Ekstraklasie nie ma. Tak... chcielibyśmy napisać. Niestety, Krakowianie przez większość sezonu bili się o miano autorytetów w tej dziedzinie z graczami Bełchatowa. Krzysztof Nykiel, Mateusz Żytko, Bartosz Rymaniak, Sreten Sretenović, Piotr Polczak - nazwiska godne zapamiętania.

Zestawiając ich z Miroslavem Covilo (!), Marcinem Budzińskim, Bartoszem Kapustką czy Denissem Rakelsem, wygląda nam to na sabotaż.

13. Górnik Łęczna - 34 punkty

Najdnudniejsza drużyna Ekstraklasy. 30. kolejek ligowych to, lekko licząc, 2700 minut. 45 godzin. Solidny tydzień pracy. I w tym czasie łęcznianie nie dokonali niczego godnego zapamiętania. Grali. Raz oberwali od Legii, innym razem mistrza Polski wywieźli na taczkach. Ot, ligowa rzeczywistość.

14. Ruch Chorzów - 33 punkty

W przypadku Ruchu Chorzów wytłumaczenie jest proste. Upalne lato, walka na dwa fronty i emeryci w roli liderów drużyny. To się nie mogło udać. Szczęście, że na razie niepotrzebni byli kardiochirurdzy.

Co za sezon! Zaczynali w europejskich pucharach. W międzyczasie wylądowali na dnie tabeli. Zaraz nad Zawiszą, w roli głównego faworyta do spadku. A mimo to wrócili do gry. Duża w tym zasługa Grzegorza Kuświka. Jakkolwiek to brzmi, obecnie od snajpera "Niebieskich" - przynajmniej na szpicy ataku - wielu lepszych w lidze nie ma.

Finał Pucharu Polski: Wyboista droga Lecha oraz Legii!

15. GKS Bełchatów - 31 punktów

Koledzy z Bełchatowa to wyższa półka. Tam trwa wielka rewolucja taktyczna. Nigdy do tej pory czegoś podobnego nie widzieliśmy. Podopieczni Marka Zuba - a kiedyś Kamila Kieresia, to jego trzeba nazywać pomysłodawcą - promują grę bez klasycznych stoperów.

Dla nich już chyba nie ma ratunku. Gorszych po prostu nie ma. To nie przypadek, że bełchatowianie do perfekcji opanowali tylko jedną strategię. Gola ze spalonego. Arkadiusz Piech przebił w tym względzie nawet Filippo Inzaghiego.

Poza tym? Dramat. W ekipie Marka Zuba wszystko stoi na głowie. Nawet ustawienie. Nie widzieliśmy nigdy wcześniej strategii, założeniem której miały być silne boki obrony. Nawet kosztem środka. Co oni, nasłuchali się Antoniego Piechniczka i walczą o korzystny bilans rożnych?

16. Zawisza Bydgoszcz - 29 punktów

Bydgoszczanie dokonują niemożliwego. Ostatni raz podobne cuda widzieliśmy chyba w sezonie 1999/2000. Groclin Zbigniewa Drzymały po rundzie jesiennej uzbierał tylko pięć "oczek". Wiosną podopieczni Janusza Białka słabsi byli jednak już tylko o mistrzowskiej Polonii Warszawa i skończyli rozgrywki w środku stawki.

Wtedy mówiono: korupcja. Dzisiaj: cuda.

Było, minęło. Zawisza wiosną zachwycał. Zaczynał z rynsztoka, a mimo to dogonił konkurencję. Rekordy bił Grzegorz Sandomierski, na miano czarodzieja zasłużył Mariusz Rumak, a na trybuny w Bydgoszczy znowu wrócił doping.

Sielanka trwała do 28. kolejki. Trzy ostatnie spotkania bydgoszczanie przegrali. Zadyszka, stwierdziła większość. My wolimy prostsze tłumaczenia. Trawa się zazieleniła, konkurencja wróciła do gry w piłkę i magiczna strategia Rumaka przestała działać.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze