Legia Warszawa, Ivica Vrdoljak i Miroslav Radović

i

Autor: East News

Ivica Vrdoljak: Czas mrozić szampany WYWIAD

2013-05-20 4:00

Bitwa o mistrzostwo Polski dla Legii! Po zwycięstwie 1:0 z Lechem "wojskowi" mają 5 punktów przewagi na 3 kolejki przed końcem i tylko jakaś katastrofa może pozbawić ich tytułu. Bohaterem hitu został Ivica Vrdoljak (30 l.), który w 86. minucie z zimną krwią wykorzystał rzut karny.

- Kiedy miałeś długą brodę, nie strzelałeś goli. Warto było ją zgolić?

Ivica Vrdoljak: - To nie moja broda gra, ale nogi (śmiech). Sam zdecydowałem, żeby ją zgolić, nikt mi tego nie podpowiedział. Ale żona stwierdziła, że lepiej mi było z brodą (śmiech). Już dawno chciałem ją zgolić, ale w styczniu powiedziałem sobie, że póki nie podpiszę nowego kontraktu, to tego nie zrobię. Myślałem, że szybciej podpiszę, a tymczasem to trwało i trwało.

- Jakie to uczucie być bohaterem hitu sezonu?

- Ja nie czuję się bohaterem, jest nim cała drużyna, a także kibice. Warto pochwalić Kubę Koseckiego, bo to po faulu na nim był karny.

- Jak to było z tym karnym? Długo naradzaliście się, kto ma go wykonywać. Podobno wyznaczony był Dwaliszwili, ale się przestraszył...

- Lado Dwaliszwili zapytał od razu, czy chcę strzelać. Trochę bolała mnie stłuczona noga, ale widziałem, że Lado i Miro Radović nie byli pewni, kto powinien to zrobić. W końcu powiedziałem: "Dajcie tę piłkę, ja strzelę". Nie bałem się, bo bardzo pragnąłem gola. Od początku wiedziałem, w który róg bramki chcę strzelać. Kotorowski przeczytał mój zamiar, ale na szczęście strzeliłem dobrze, nie miał szans na obronę.

- W szatni strzelały korki od szampanów?

- Szampan niech się na razie chłodzi. Nie ma mowy o świętowaniu. Otworzymy szampany, jak zapewnimy sobie tytuł. Do mistrzostwa wystarczą nam cztery punkty, ale chcemy zdobyć komplet, czyli dziewięć.

- Przed wami trudne mecze: z Widzewem, Ruchem i Śląskiem.

- Po tym zwycięstwie czujemy się jeszcze mocniejsi psychicznie. Nie ma innej opcji, zdobędziemy ten tytuł. Zapominamy już o tym meczu i zaczynamy akcję Widzew. Nie daj Boże, byśmy stracili w Łodzi punkty...

W 85. minucie Jakub Kosecki (23 l.) popędził lewym skrzydłem na bramkę Lecha. Kiedy był już sam przed bramkarzem, nadbiegający Mateusz Możdżeń (22 l.) ostrym wślizgiem powalił go na ziemię. Karny ewidentny. Możdżeń dostał czerwoną kartkę, a chwilę później Ivica Vrdoljak (30 l.) wykorzystał "jedenastkę". - Mogłem nie ruszać Koseckiego i wtedy wyszedłby na sam na sam albo mogłem go skasować, wylecieć z boiska i liczyć, że bramkarz obroni karnego. Wybrałem opcję ze skasowaniem - mówił po meczu Możdżeń. - Czy w szatni jest smutek? Proszę nie zadawać takich pytań... Wkurwienie jest, a nie smutek. Zdobycie mistrzostwa graniczy teraz z cudem - dodał Możdżeń.

Najnowsze