Jan Kocian: Nie jestem zły ani na Ruch, ani na Fornalika

2014-10-07 11:32

Porażka w Wielkich Derbach Śląska z Górnikiem Zabrze (1:2) przesądziła o zwolnieniu trenera Ruchu Chorzów Jana Kociana (56 l.). Szybkotam zapomniano, że w poprzednim sezonie Słowak doprowadził "Niebieskich" do trzeciego miejsca w lidze, a tej jesieni do IV rundy eliminacji Ligi Europy. Co miał do powiedzenia na ten temat sam zainteresowant?

Super Express: - Kiedy rozmawialiśmy w niedzielę wieczorem był pan pewien, że zachowa posadę. Teraz czuje pan żal, złość, rozczarowanie?

Jan Kocian: - Przede wszystkim jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego. Cóż, teraz muszę zaakceptować stanowisko zarządu. Na nikogo się nie obrażam, rozumiem że takie jest życie. Jednak z drugiej strony jestem przekonany, że przez najbliższe dwa tygodnie podczas przerwy w rozgrywkach, wyprowadziłbym zespół z kryzysu. Jest mi smutno, że nie pozwolono mi udowodnić, że jestem dobrym trenerem nie tylko kiedy drużyna wygrywa, ale potrafię też opanować sytuację kiedy nie idzie.

Stadion Ruchu Chorzów zostanie zamknięty do końca sezonu?!

- Jakie przyczyny dymisji podali panu szefowie klubu?

- Za wiele nie mówili… Głównym argumentem był fakt, że Ruch ma za mało punktów i powinien być wyżej w tabeli. Ja też bym tego sobie życzył! Uważam, że ta drużyna jest za dobra, by zajmować czternastą pozycję w lidze. Ale z drugiej strony trzeba sobie zdawać sprawę, że przy tak wąskiej kadrze to nie jest ekipa, która co roku, tak jak w poprzednim sezonie, będzie się biła o podium.

- W czerwcu odebrał pan nagrodę dla najlepszego trenera Ekstraklasy, a jesienią doprowadził pan drużynę do czwartej rundy eliminacji LE, zarabiając w ten sposób dla klubu ponad 400 tysięcy euro. Ładnie panu za to podziękowano…

- Taka jest piłka… Drużyna jest ta sama, treningi podobne, a ja nie zapomniałem na czym polega mój zawód. W ciągu kilku tygodni nie stałem się gorszym trenerem. Kryzysy zdarzają się we wszystkich zespołach. Czasami mijają szybko, ale bywa i tak że wyjście z nich to dłuższy proces. Tak jest z Ruchem. Ale powtarzam jestem przekonany, że wkrótce wrócilibyśmy na właściwą drogę.

- Latem przedłużono z panem kontrakt do 2016 roku. Ruch będzie panu płacił pensję do wygaśnięcia umowy?

- Mnie naprawdę nie chodzi o pieniądze. Dlatego od razu rozwiązaliśmy umowę za porozumieniem stron.

- Nie odnosi pan wrażenia, że nawet gdyby ostatnie wyniki były lepsze, to i tak czekano by tylko na pretekst żeby się pana pozbyć i zrobić miejsce bezrobotnemu Waldemarowi Fornalikowi?

- Jak tak tego nie odbieram. W tym zawodzie jest tak, że niepowodzenie jednego trenera otwiera drzwi następnemu. Będę trzymał kciuki i za Ruch i za Waldka. Bez żadnej zawiści.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze