Ojcem tego zwycięstwa był Daisuke Yokota, autor dwóch goli. 23-letni Japończyk, który nieźle wprowadził się do zabrzańskiej ekipy wiosną, obecną rundę zaczął kiepsko. Przyczyny słabszej dyspozycji tego gracza na prośbę „Super Expressu” przybliżył Jan Urban. - Na początku sezonu zaczynaliśmy skład od Damiana Rasaka, bo mieliśmy jednego środkowego pomocnika. Kto miał być drugim? Dai. Nikt poza nim nie pasował do środka pola – wyjaśnia szkoleniowiec Górnika.
Sęk w tym, że jego podopieczny źle się prezentował w tym miejscu boiska. - Skarżył się na rolę środkowego pomocnika – przyznaje Urban. - Mówiłem mu: traktuj to jako nowe doświadczenie. Ale nie był sobą, nie czuł się tam dobrze.
Powrót do zdrowia kilku „górników” pozwolił na przesunięcie Japończyka na skrzydło. I nagle tenże eksplodował formą! W Poznaniu sam wywalczył rzut karny, a potem skutecznie – na wagę remisu – go wyegzekwował. A potyczka z Rakowem była doskonałym świadectwem umiejętności technicznych, waleczności i wielkiego serducha Yokoty. - Gdy jest w formie i gra na „swojej” pozycji, patrzy się na niego z przyjemnością – zaciera ręce Urban.
Yokota ma w tej chwili na koncie pięć goli w 25 grach ligowych. Każdy z nich przyniósł zabrzanom przynajmniej punkt, a najczęściej trzy. No i strzela renomowanym firmom: Lechowi, Rakowowi, Widzewowi. - Jakoś łatwiej mi przychodzi zmotywować się na mecz z mocną ekipą – przyznaje japoński pomocnik Górnika. Nie jest specjalnie wylewny; zazwyczaj zamyka swe wypowiedzi w jednym zdaniu po angielsku.
Jan Urban zupełnie nas zaskoczył, mówiąc o sposobach motywowania Daisuke Yokoty. A to takie proste!
Kwestie językowe – bo piłkarz, mimo iż w Europie gra od pięciu, wciąż dopiero szlifuje angielski – nie są na szczęście przeszkodą w przekazywaniu mu trenerskich dyspozycji. - On wie, co ma robić na boisku, czego od niego oczekujemy – uśmiecha się Urban. I przyznaje z przekornym błyskiem w oku, że najlepiej trafia do swego podopiecznego uniwersalnym językiem piłkarskiej radości. - Jak mu okazuję zadowolenie z tego, co robi? No oczywiście „na misia”! - wybucha śmiechem trener Górnika, demonstrując wymownie gest przytulenia zawodnika do serca. - To dla niego najlepsza pochwała!
W meczu z Rakowem obaj panowie mieli dwukrotnie okazję do zademonstrowania w ten sposób radości. Teraz najważniejsze zadanie to… zmotywować Yokotę nie tylko na mecze z możnymi tej ligi, ale również na potyczkę z zamykającymi tabelę łodzianami.
Początek meczu ŁKS – Górnik w Łodzi w piątek o godz. 20.30. Transmisja w Canal+ Sport.