Jarosław Jach, Raków Częstochowa

i

Autor: CyfraSport Jarosław Jach, Raków Częstochowa

Jarosław Jach SZCZERZE o swojej sytuacji. "To jest moje marzenie" [WYWIAD]

2021-02-24 13:40

Jarosław Jach (27 l.) po nieudanym epizodzie w Holandii ponownie został wypożyczony do Rakowa Częstochowa. Pomimo słabego startu rundy w wykonaniu całego zespołu urodzony w Bielawie stoper póki co nie zawodzi. W rozmowie z Super Expressem opowiedział m.in. przyczynach słabych wyników Rakowa, walce o mistrzostwo Polski oraz perspektywie powrotu do Premier League.

Super Express: - Zwycięstwo w Lubinie było dla ciebie idealnym prezentem urodzinowym?

Jarosław Jach: - Będąc szczerym, zapomniałem już o tym, że kilka dni temu obchodziłem urodziny. Ale zgadza się, był to bardzo fajny prezent, gdyż zwycięstwo z Zagłębiem było niezwykle ważne w kontekście naszego „mentalu”. W poprzednich meczach pomimo tego, że te punkty było blisko, ostatecznie gdzieś nam się wymykały. W ostatni weekend ciężka praca, którą wykonujemy, w końcu przyniosła efekt.

- Wspomniałeś o słabym początku roku w waszym wykonaniu. Jakie twoim zdaniem były przyczyny słabszych rezultatów?

- Wydaje mi się, że przede wszystkim brakowało nam konkretów. Skuteczności, chłodnej głowy w tych decydujących momentach. W każdym z tych trzech przegranych meczów mieliśmy naprawdę dobre sytuacje, po których powinniśmy zdobyć bramki. Myślę, że jako drużyna całkiem dobrze wyglądamy w grze obronnej. W ofensywie także stwarzamy sobie sporo okazji, ale kuleje wspomniana przeze mnie skuteczność i to w tej kwestii mamy największe pole do poprawy.

Lewandowski, Ronaldo i Ibrahimović – bitwa na OBRZYDLIWIE drogie fury! | Futbologia

- Myślisz, że wygrana z Zagłębiem wpłynie na was w pozytywny sposób i wrócicie w końcu na właściwe tory?

- Jestem przekonany, że to zwycięstwo wpłynie na nas pozytywnie. Do ostatniego meczu podeszliśmy w bardzo dobry sposób i mam nadzieję, że to podejście zaprezentujemy także w najbliższym meczu z Podbeskidziem. Zwycięstwo w Lubinie pozwoliło nam także złapać lekki oddech, gdyż udało nam się dobić do czołówki, a przy okazji odskoczyć nieco 4. w tabeli Górnikowi. To sprawia, że do najbliższego meczu podejdziemy pełni optymizmu i zrobimy wszystko, aby zgarnąć 3 punkty.

- W Lubinie mierzyliście się z klubem, w barwach którego wypłynąłeś na szerokie wody, stałeś się rozpoznawalny. Czy ten mecz miał dla ciebie szczególne znaczenie czy też podszedłeś do całej sytuacji bez sentymentów?

- Podszedłem do tego na chłodno. Oczywiście, zarówno przed jak i po meczu była okazja żeby porozmawiać z osobami z klubu, powspominać dawne czasy. Ale na dziś jestem zawodnikiem Rakowa i robię wszystko, aby ta drużyna była jak najwyżej w tabeli. Na pewno czuję sentyment do Zagłębia, ale mogę go pokazywać poza boiskiem, nigdy podczas meczu.

Kolejne transfery w stolicy. To z nimi Legia Warszawa sięgnie po mistrzostwo?

- Przed meczem z Legią Igor Sapała powiedział, że walczycie w mistrzostwo Polski. Pomimo słabego początku rundy wasz cel pozostał bez zmian?

- Na pewno. Myślę, że jest to cel każdej z drużyn będących w czubie tabeli. A według mnie potencjał Rakowa jest na tyle duży, że możemy skutecznie walczyć o to trofeum. Do końca sezonu zostało jeszcze wiele spotkań, a do liderującej Legii tracimy jedynie 5 punktów. Z pewnością nie powiedzieliśmy więc jeszcze ostatniego słowa. Chęć zwycięstwa jest w sporcie czymś naturalnym i każdy z nas podświadomie myśli o wywalczeniu złotych medali.

- W najbliższy weekend czeka was domowe starcie z Podbeskidziem, które w tym roku jeszcze nie zaznało smaku porażki. Mimo to trzy punkty wydają się obowiązkiem.

- Z pewnością nie możemy zlekceważyć rywala. Podbeskidzie zajmuje co prawda przedostatnie miejsce w tabeli, ale jest to już zupełnie inny zespół niż jesienią i tak naprawdę nie możemy być do końca pewni, czego możemy się spodziewać. W każdym spotkaniu gramy jednak o zwycięstwo i nie inaczej będzie tym razem. Kluczem będzie konsekwentne realizowanie planu, który przed meczem nakreśli nam szkoleniowiec.

- Mecze domowe już od dłuższego czasu gracie w Bełchatowie. Czy twoim zdaniem fakt ten sprawia, że wasi konkurenci w walce o czołowe lokaty zyskują nad wami przewagę?

- Myślę, że nie ma to większego znaczenia. Szczególnie teraz, kiedy kibice nie mogą pojawiać się na trybunach. Przez ten okres zdążyliśmy się już przyzwyczaić do boiska i stadionu w Bełchatowie, czujemy się tam coraz lepiej. Oba miasta dzieli jedynie kilkadziesiąt kilometrów, więc z logistycznego punktu widzenia także nie mamy na co narzekać.

- Czy to prawda, że starasz się wykorzystać fakt, że jesteś osobą rozpoznawalną i starasz się angażować w różnego rodzaju działalność charytatywną?

- Tak, to prawda. Od kilku lat jestem ambasadorem Fundacji dla Dzieci z Cukrzycą. Z tego powodu wielokrotnie bywałem w Warszawie na spotkaniach z dzieciakami, kopałem z nimi piłkę na orlikach. Staram się również, na ile mogę, pomagać finansowo i wspierać rzeczowo działania Fundacji. Jeśli jestem w Warszawie wpadam do siedziby i pomagam w bieżących, drobnych sprawach. Fundacja robi wiele dobrego dla społeczności młodych diabetyków i uważam, że takie inicjatywy zawsze warto wspierać. Jest to dobrze zainwestowany czas, a pomoc w słusznej sprawie daje dużo osobistej satysfakcji.

Jerzy Brzęczek w Śląsku? Wiemy, kiedy b. selekcjoner może trafić do Wrocławia

- W czerwcu kończy się twoje wypożyczenie do Rakowa, po którym wrócisz do Anglii. Masz już jakiś plan na siebie pod kątem przyszłego sezonu? Będziesz chciał powalczyć o miejsce w kadrze Crystal Palace?

- Bardzo chciałbym to zrobić. Jest to moje marzenie i wciąż wydaje mi się ono realne. Wiem, że ludzie z Crystal Palace obserwują każdy mój mecz i jeśli zdołam ich do siebie przekonać to zostanę w Anglii. Z tego punktu widzenia bieżąca runda jest dla mnie kluczowa. Uważam, że póki co moja gra na wiosnę wygląda dobrze i chciałbym podtrzymać to aż do końca rozgrywek.

- Ta runda jest także kluczowa ze względu na zbliżające się Euro. Liczysz, że dobrymi występami na wiosnę zasłużysz na powołanie na turniej czy raczej pozostaje to już dla ciebie w sferze marzeń?

- W tym momencie absolutnie nie myślę o kadrze. Kolejne powołanie naturalnie byłoby czymś wspaniałym, ale przyznam, że jednocześnie byłoby dla mnie dużym zaskoczeniem. Zdaję sobie sprawę, że pozycja stopera jest naprawdę mocno obsadzona i w tej hierarchii jestem daleko. Póki co skupiam się tylko na Rakowie. Niewykluczone jednak, że moje dobre występy w dłuższej perspektywie ponownie otworzą mi drzwi do kadry.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze