Zaczął Hiszpan, wyrównał Hiszpan
Gospodarze mieli apetyt na pokonanie Jagiellonii. Solidnie na to pracowali. Trzeba przyznać, że byli o krok od sprawienia niespodzianki. Pod koniec pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny dla Korony. Jedenastkę pewnie wykorzystał Nono. Hiszpański pomocnik trafił po raz trzeci w rozgrywkach.
Bartosz Slisz jest nie do zdarcia. Tak reprezentant Polski haruje w Legii, statystyki mówią wszystko
Jesus był zły
Jednak Jagiellonia nie zamierzała się poddać. Wyrównał wspomniany Jesus Imaz, który uśpił czujność obrońców kieleckiej drużyny. - Cieszę się z tej bramki, ale mieliśmy jeszcze przed sobą dużo czasu - powiedział Hiszpan, cytowany przez klubowe media. - Szkoda, że później znowu musieliśmy odrabiać straty. Nie poddaliśmy się, pokazaliśmy charakter. Dwa razy przegrywaliśmy, goniliśmy wynik. Zdobyta bramka pozwoliła nam w ostatnich minutach na trochę spokoju. Jestem zły, że jednak nie udało się wygrać - przyznał as białostockiej drużyny.
Korona była zdeterminowana
Korona niebawem odpowiedziała. Bramkarza Jagiellonii zaskoczył Martin Remacle. Belg dośrodkował na pole karne, ale jego podania nie przejął żaden z piłkarzy kielczan i piłka wpadła do siatki Zlatana Alomerovicia. Jednak w końcówce rezerwowy Jakub Lewicki uratował „Jadze” punkt. 18-letni obrońca zaliczył superwejście, bo już po czterech minutach pokonał bramkarza Korony. Dla kieleckiej drużyny to siódmy z rzędu mecz w lidze bez porażki. - Czuć było, że Korona była mocno zdeterminowana - stwierdził trener Adrian Siemieniec, cytowany przez klubowe media. - Przeciwstawiła się nam w pojedynkach. Dlatego słowa uznania dla zespołu, że nie poddaje się w takich momentach - podkreślił szkoleniowiec Jagiellonii.
Marcin Bułka się nie zatrzymuje! Bramkarz Nicei z rekordową serią bez straty gola