"Super Express": - Wybierała się do pana rada drużyny, by prosić o pozostanie w Polonii. Doszło do spotkania?
Józef Wojciechowski: - Zobaczyłem się tylko z kapitanem zespołu Łukaszem Trałką. Szczerze sobie porozmawialiśmy. Trałka próbował mnie namawiać do zmiany decyzji, ale nic nie wskórał. Ja już się nie cofnę! Natomiast doradzałem mu, by piłkarze dołożyli w ostatnich meczach starań i zaprezentowali się jak najlepiej. Będą obserwowani przez ludzi zainteresowanych nabyciem klubu i w ich interesie jest, by zrobić wrażenie. Jeśli chcą grać u nowych właścicieli, muszą dać z siebie wszystko.
- A co z zaległościami finansowymi wobec zespołu?
- Jeszcze w tym tygodniu pieniądze będą na kontach piłkarzy. Taką decyzje podjąłem już wcześniej i spotkanie z Trałką nie miało tu nic do rzeczy. Niech zawodnicy nie płaczą. Jeszcze przez kilka tygodni, czyli do kiedy będę w klubie, zarobków wciąż będą im zazdrościć piłkarze wszystkich polskich drużyn.
- Nie ma już żadnych szans, by nadal wspierał pan klub z Konwiktorskiej?
- Najmniejszych. Zanim się jednak wycofam, muszę wszystkie sprawy doprowadzić do końca. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że kiedy odchodzę, to nie zostawiam za sobą niedomkniętych drzwi.
- W mediach pojawiły się informacje, że już pan kupił Lechię Gdańsk...
- Ja w Lechii?! Chyba na prima aprilis. Już nie chce mi się komentować tych wszystkich głupot. Nie po to rezygnuję z Polonii, by angażować się w inny klub piłkarski. Definitywnie kończę z futbolem!
- Podobno rezygnuje pan z piłki nożnej dla siatkówki, a konkretnie dla AZS-u Politechniki Warszawskiej. To prawda?
- Pojawił się taki temat. Znajomi mnie namawiają, ale na razie wszystko pozostaje w sferze niezobowiązujących rozmów. Żadnych decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjąłem.