„Super Express”: Oglądał pan mecz Warty Poznań z Wisłą Kraków?
Piotr Wlazło: Nie oglądałem. Byłem na kolacji z żoną, ze znajomymi. Trzeba trochę odpocząć od piłki, bo głowa jest pełna i jest to naprawdę ciężkie. Ogląda się te mecze, żyje się tym na co dzień, a tu nie wychodzi. Postanowiłem w weekend, że odpocznę od tego wszystkiego.
- Mimo wszystko zna pan pewnie wynik.
- Oczywiście. Ten wynik jest trochę pod nas, bo i Wisła się nie oddaliła, i Warta nas nie przeskoczyła.
- Przez blisko 30 minut Termalica była już w strefie spadkowej, ale Michal Frydrych was uratował.
- Nasza sytuacja jest trudna, zdaję sobie z tego sprawę. Chciałbym, żeby to się w końcu zmieniło. Trzeba zdobyć trochę punktów, oddalić się od strefy spadkowej i złapać trochę oddechu.
Lukas Podolski wyszedł do mediów i musiał to podkreślić. Poruszył dyskusyjny temat
- Na ten moment cztery ostatnie drużyny mają po 12 punktów, ale jedną z nich jest Legia. Czy wyobraża sobie pan walkę o utrzymanie z zespołem z Warszawy?
- W piłce wszystko jest możliwe, ale patrzę na to realnie. Legia ma jeszcze dwa zaległe mecze, w tym z nami. Wydaje mi się, że w końcu musi się obudzić, bo ma naprawdę bardzo dobry zespół, w którym grają dobrzy piłkarze. Legia dysponuje równorzędnym składem, ale ma teraz swoje problemy. W końcu jej karta powinna się odwrócić, podobnie jak nasza. Liczę, że też ruszymy w dobrą stronę.
- Sytuacja innego beniaminka, Radomiaka, jest zgoła odmienna od tej Termaliki. Radomianie walczą o europejskie puchary, a wy bijecie się o utrzymanie.
- Jestem z Radomia i z całego serca kibicuję Radomiakowi, którego jestem wychowankiem. Życzę mu jak najlepiej i z zazdrością patrzę na jego pozycję w tabeli. Chciałbym być w ich sytuacji.
Mateusz Borek odpalił bombę. Gigantyczny transfer Piotra Zielińskiego?!
- W zeszłym sezonie Radomiak w ostatniej chwili pozbawił Termalicę mistrzostwa 1. Ligi. Awansowaliście do Ekstraklasy, która dla pana nie okazała się wielkim przeskokiem. Indywidualnie ma pan lepszy sezon niż rok temu.
- Czy mam lepszy sezon? Na pewno pod względem liczb, ale odkąd jestem w Termalice gram naprawdę równo i dobrze. Staram się to utrzymywać i boli mnie, że moje gole nie przekładają się na wygrane i ekstraklasowe punkty. W wielu meczach jako pierwsi strzelaliśmy bramkę i nie potrafiliśmy tego dowieźć do końca. Często nawet nie remisowaliśmy, a przegrywaliśmy. To jest nasza największa bolączka. Potrafimy grać, dobrze wyglądamy na tle przeciwników, ale spotkanie wymyka się nam spod kontroli i tracimy pewność siebie, przez co przegrywamy. Pracujemy nad tym i chcemy to zmienić.
- Termalica otworzy rundę rewanżową, podobnie jak cały sezon. Znowu zagracie ze Stalą Mielec, która prezentuje się nadspodziewanie dobrze. Przed sezonem to Niecieczę widziano w obecnej roli mielczan.
- Tak to miało wyglądać, ale niestety potoczyło się to inaczej. Walczymy o punkty w każdym meczu, bo każdy punkt w Ekstraklasie jest na wagę złota. Dwa pozostałe mecze do końca roku są dla nas kluczowe. Musimy w nich zapunktować, a nawet liczymy na zwycięstwa w Mielcu i Krakowie.
- Dość niespodziewanie w Mielcu zmierzy się dwóch najlepszych polskich strzelców ligi. Strzelił pan 7 goli, podobnie jak Mateusz Mak. Wykorzystał pan 5 rzutów karnych, a gdyby trafił pan z 11 m ze Śląskiem, byłby pan liderem „polskiej klasyfikacji strzelców”.
- Cieszę się, że strzeliłem tyle goli, jest to fajne i miłe. Wiem, że robię wszystko, żeby wygrywać mecze, ale nie przekłada się to na punkty drużyny. Oddałbym wszystkie trafienia, żeby Termalica wygrywała. Mógłbym nie zdobyć żadnej bramki, byle drużyna dobrze sobie radziła. Przyjąłbym nawet zwycięstwa 1:0 po golu kogokolwiek innego. Na koniec będziemy rozliczani z wyników drużyny, a nie indywidualnych statystyk.
Trener Spartaka stanowczo o formie Legii. Jasna deklaracja, ważne słowa
- Przebieg pierwszego meczu ze Stalą wskazywał na waszą przewagę.
- Pamiętamy, że w lipcu byliśmy lepsi i od Stali, i od Wisły. Zabrakło tego czegoś, ale mam nadzieję, że teraz się to zmieni. Musimy pokazać, że jesteśmy lepszym zespołem.
- Początek sezonu był trudny – 3 remisy i 4 porażki, ale Termalica była chwalona za styl gry. Jak pan, jako środkowy pomocnik, ocenia zespół, który zanotował 2 zwycięstwa, 6 remisów i 8 porażek?
- Wielu trenerów, znajomych, a nawet ludzi z drużyn przeciwnych chwali nasz styl gry. Ludzie związani z piłką mówią, że nie powinniśmy być na 15. miejscu, ale wiadomo. Ładna gra dla oka czasami nie jest na tyle skuteczna, co wyrachowany futbol, który pozwala punktować i być przed nami w tabeli. Do stylu musimy dołożyć punkty, bo one są najważniejsze. Gramy o zwycięstwa, ale w Ekstraklasie należy szanować także remisy. Najgorsze jest to, że potrafiliśmy przegrywać mecze, w których prowadziliśmy do przerwy. To naprawdę boli. Jak już strzelimy pierwsi, musimy wygrywać.
- Jak okiem kapitana ocenia pan atmosferę w szatni? Czy da się odczuć niepewną pozycję trenera Mariusza Lewandowskiego?
- Wszyscy idziemy w jednym kierunku. Nikt z nas nie chce zwolnienia trenera. Nie pracowałem nigdy z tak dobrym szkoleniowcem. Jego odejście byłoby ogromną stratą dla klubu. Tym bardziej boli nas, że wychodzimy na boisko, chcemy wygrać, także dla trenera, by został z nami jak najdłużej, a wyniki nie układają się po naszej myśli. Trener Lewandowski każdemu z nas pomógł i każdy jest z niego zadowolony. Czujemy, że jego stołek jest coraz bardziej gorący, a my nie potrafimy tego zmienić. Dochodzą do nas pogłoski o zmianie trenera i być może za bardzo chcemy tego uniknąć, przez co mecze nam nie wychodzą. Gdybyśmy wiedzieli, w czym tkwi problem, to byśmy go rozwiązali. Pracujemy naprawdę ciężko, by zacząć punktować. Wszyscy w Niecieczy wierzą w poprawę sytuacji – my, trener, pani prezes. Ona daje trenerowi dużą szansę i naprawdę widać, że w niego wierzy.