- Zapewniłeś Legii zwycięstwo golem ze spalonego…
Kasper Hamainen: - Słyszałem, że był ofsajd, ale na boisku tego nie widziałem. Byłem skoncentrowany na tym, gdzie odbije się wybita przez bramkarza piłka i obserwowałem gdzie są obrońcy.
- Zanim wszedłeś na boisko trener Magiera coś długo ci tłumaczył. Co usłyszałeś od szkoleniowca?
- Trener powiedział, że mam wejść i strzelić gola. Mówił, że doliczone cztery minuty to jeszcze dużo czasu i na pewno będę miał jakąś sytuację, którą muszę wykorzystać. Jestem bardzo szczęśliwy, że się udało.
- Zwycięskie trafienie pomoże ci w walce o miejsce w podstawowym składzie Legii? Ostatnio rzadko podnosisz się z ławki rezerwowych…
- Nie jestem niecierpliwy, nie obrażam się na nikogo, nie myślę o żadnym transferze. Żyję z dnia na dzień, z meczu na mecz. Wiadomo, że aby być w formie, muszę grać. Rozmawiałem o tym z trenerem. Jacek Magiera zapewnił, że mam dawać z siebie wszystko, a na pewno dostanę swoją szansę. Teraz staram się na treningach pokazać, że na nią zasługuję.
- Możesz mieć o tyle trudno, że w Legii na twojej ulubionej pozycji ofensywnego pomocnika błyszczy Vadis Odjidja-Ofoe…
- Vadis to świetny piłkarz, taki boiskowy dominator. W sumie do występów za napastnikami kandyduje aż pięciu piłkarzy. Trener jednak wie, że w razie potrzeby mogę grać nawet na skrzydle.