W teorii rywalizacja z zespołem z Estonii miała być łatwiejsza niż ta z norweskim Bodo/Glimt. Ale że w piłce nie wszystko da się przewidzieć, przekonaliśmy się również w środowy wieczór. Co prawda mecz dla Legii Warszawa zaczął się kapitalnie, bo już w trzeciej minucie na listę strzelców po indywidualnym rajdzie wpisał się Bartosz Kapustka, ale później było już jedynie gorzej.
Legia Warszawa będzie surowo ukarana?! UEFA tępi takie zachowanie, to już recydywa
Fatalna radość z gola. Kapustka z kontuzją
Najgorszą informacją było jednak to, że po zdobytej bramce Kapustka musiał opuścić boisko. W pierwszych momentach można było nie zauważyć, co stało się piłkarzowi Legii, ale powtórki pokazały, że wszystkiemu winna była radość z bramki. Kapustka skoczył na dwie nogi i przy lądowaniu nie wytrzymało jego prawe kolano.
Bartosz Kapustka tak szalał z radości, że... doznał kontuzji! Fatalne wiadomości dla Legii Warszawa
Na twarzy skrzydłowego od razu pojawił się grymas bólu i chwilę później musiał opuścić boisko. Już wtedy można było podejrzewać, że kontuzja Kapustki jest bardzo poważna. Potwierdzają to również słowa Czesława Michniewicza na pomeczowej konferencji prasowej.
Dramatyczne prognozy co do Kapustki. Słowa, które zatrważają
Okazuje się, że zawodnik i kibice muszą przygotować się na najgorsze. - Rozmawiałem z Bartkiem i z lekarzem w przerwie. Szczegółowe badania będą jutro, ale rokowania nie są najlepsze - powiedział Michniewicz na konferencji prasowej.
- Po pierwszej diagnozie lekarz powiedział, że mamy przygotować się na najgorsze. Ale na razie niczego nie przesądzamy - dodał szkoleniowiec mistrzów Polski. Zaznaczył jednocześnie, że kontuzja Kapustki, a następnie wymuszona zmiana stylu gry wpłynęła na przebieg spotkania i gorszą postawę Legionistów.