Hiszpan, bezapelacyjny ligowy król jesieni w ekstraklasie, wiosną rozkręcał się bardzo powoli. Tydzień temu w Gliwicach zaliczył pierwszą w tym roku bramkę i pierwszą asystę. W sobotę znów był sobą: już po upływie 90 minut płaskim strzałem przy słupku pokonał Jędrzeja Grobelnego. Dzięki temu Śląsk wygrał 2:1 (wcześniejsze bramki też zdobywali wrocławianie: Nahuel Leiva trafił go siatki rywali, Łukasz Bejger – do własnej).
- Warta w tabeli jest znacznie niżej od nas, ale takie spotkania nigdy nie są proste – przypominał Exposito w pomeczowej rozmowie pod szatnią. I podkreślał rzecz najistotniejszą: - Zawsze trzeba walczyć do końca. Dziś było widać, że bardzo nam zależało.
- Powiedzieliśmy sobie, że najważniejsze to dać z siebie wszystko i zejść z meczu na czworakach – trener Jacek Magiera nie krył radości ze zwycięstwa, pomieszanej z dumą na widok determinacji jego zespołu w walce o trzy punkty.
Chwalił też bezpośrednio kapitana i lidera swej drużyny. - Graliśmy dziś trochę inaczej, a on pracował w ataku i obronie. I bardzo mocno na to zwycięstwo i szesnastego gola zapracował – podkreślał szkoleniowiec Śląska. - Na pewno mecz kosztował go dużo wysiłku.
Ów wysiłek i zaangażowanie, skutkujące zwycięską bramką, miały też i negatywną stronę. Exposito nie krył, że kończył grę z drobnymi dolegliwościami. - Jeśli chodzi o moją nogę, to po prostu zmęczenie. Na szczęście będę mieć teraz trochę czasu na odpoczynek – dodawał po końcowym gwizdku.
Przypominał w ten sposób, że mecz z Górnikiem będzie musiał obejrzeć z trybun. Czeka go bowiem pauza za cztery żółte kartki.- Kto zagra za niego? Dziś nie chcę mówić. Będziemy przygotowywać się strategicznie od poniedziałku lub wtorku – zapewnił Magiera.
- Zrobię wszystko, aby zespół czuł, że jestem z nimi. Bardzo wierzę w chłopaków i wygraną w Zabrzu! - podkreślił hiszpański napastnik.