Kiko Ramirez

i

Autor: Michał Stańczyk / CYFRASPORT Kiko Ramirez

Kiko Ramirez: Wisła Kraków to super klub, ale warunki do pracy niełatwe

2017-12-13 16:13

Kiko Ramirez, hiszpański trener właśnie zwolniony z Wisły Kraków, nie ukrywa rozczarowania decyzją działaczy. – Niedawno przedłużyli ze mną kontrakt, a teraz zwolnili. To co, kilka miesięcy temu byłem dobry, a teraz jestem zły? – mówi Hiszpan w wywiadzie dla "Super Expressu".

„Super Express”: - Ma pan wpisaną taką frazę w telefonie: słońce zawsze wychodzi. To gdzie dla pana wyjdzie po raz kolejny, w Polsce czy w Hiszpanii?

Kiko Ramirez: - Bardzo mi się podoba polska liga, nauczyłem się jej w trakcie pracy z Wisłą. Wiem dużo więcej niż w momencie, gdy tu zaczynałem. Wisła to super klub, świetna historia, spektakularni kibice… Niesamowita jest otoczka wokół niej, tego się nie spodziewałem. I tej przygody nigdy nie zapomnę. Bardzo mnie wzbogaciła jako trenera. Podobnie właśnie jak polska liga. Dlatego chciałbym tu pracować. Bo są u was bardzo dobre kluby. Przed przyjazdem tutaj niektórzy hiszpańscy znajomi mówili mi: Łeee, gdzie ty jedziesz? A teraz już nikt się nie dziwi. To bardzo dobre miejsce do pracy, choć dla trenerów pole minowe (śmiech).

- No właśnie. Zwolnili pana z Wisły. Słuszna czy niesłuszna decyzja?

- Zaskakująca. No bo przecież kilka miesięcy temu przedłużyli ze mną kontrakt, a teraz co? To wtedy byłem dobry, a teraz jestem już zły? Nie rozumiem tego. Mam w kontrakcie punkt, że Wisła ma być w pierwszej ósemce. I co, nie jest? Jest! Jestem zadowolony ze swojego dorobku, a praca w Wiśle to praca w trudnych warunkach. Wisła nie ma pieniędzy, w poprzednim sezonie zdarzało się, że nie płacili nam przez cztery miesiące, a teraz przez dwa z haczykiem. Przychodzili do mnie piłkarze i mówili: trenerze nie płacą, nie mam na wynajem mieszkania, nie mam na podatki, na to, na tamto. Uspokajałem, mówiłem, spokojnie, skupmy się na piłce, zajmijmy jak najlepszą pozycję, przyjdzie sponsor, pieniądze się znajdą. Byłem tu nie tylko trenerem, ale czasem i ojcem, i negocjatorem.

- A czytał pan wywiad prezes Wisły, Marzeny Sarapaty dla "Przeglądu Sportowego"?

- Znam jego treść. No cóż, jej słowa – jeśli je powiedziała – świadczą o tym, że niczego się w piłce nie nauczyła. Bardzo mnie zdziwił ten wywiad. Ja jestem w piłce od 30 lat, 15 lat jako piłkarz i 15 lat jako trener. A pani prezes w futbolu jest od niedawna. Ktoś ją mocno wprowadził w błąd skoro mówi to co mówi. Najbardziej rozbawił mnie fragment, że nie chciałem korzystać w pracy z nowych technologii. Szkoda gadać: kiedy poprosiłem o sprzęt mierzący różne parametry na treningu, kosztujący w zależności od jakości około 50 tysięcy euro, to usłyszałem, że nie ma na to pieniędzy. Zresztą, panią prezes widziałem może ze dwa razy w roku, raczej w pracy radziliśmy sobie sami. To co opowiada nie jest prawdą, po prostu nie wie jak pracowaliśmy.

- Sprowadził Pan do Wisły między innymi Carlitosa. Zostanie w klubie na dłużej?

- Nie zostanie, bo oferuje to, czego potrzebuje Wisła: pieniądze. Można na nim zarobić, a takie są realia Wisły. Sprzedała do Legii, odwiecznego rywala, jedynego reprezentanta, Mączyńskiego, sprzedała do Włoch Brleka. Będzie sprzedawać, żeby móc funkcjonować. A żeby było ciekawiej: jest w klubie osoba, która blokowała jego sprowadzenie. Manuel Junco był za mną, ale nie wszyscy byli za, nie wszyscy pomagali. I jeszcze jedno: Carlitos zarabia 4-5 razy mniej niż inni czołowi strzelcy polskiej ekstraklasy. No bo takie są realia Wisły.

- Ustaliście już warunki rozstania?

- Nie. W niedzielę, po meczu z Płockiem, zostałem zaskoczony przez działaczy Wisły: pokazano mi dokument rozwiązujący moją umowę, wszystko przygotowane po hiszpańsku, czyli było to planowane. Oczywiście nie podpisałem, powiedziałem, że bez mojego doradcy niczego nie podpiszę. Mam jeszcze 1,5 roczny kontrakt. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, Wisła będzie musiała mi płacić. Ale podsumowując: praca w tym klubie to wspaniałe doświadczenie, bo Wisła jest wyjątkowa. Wygrywałem tu derby z Cracovią, ale najpiękniejsze przychodzi teraz: liczne wyrazy poparcia na mieście, od kibiców. Aż mi się chce płakać ze wzruszenia.

ZOBACZ: Wisła Kraków podała nazwisko nowego trenera

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze