Pogoń ma wielkie problemy finansowe, do których przyznał się w końcu prezes Jarosław Mroczek. Pełne zadłużenie klubu - o czym pisał już „Super Express” - wynosiło kilka tygodni temu 53 mln zł. Jest to trudne do zrozumienia, gdyż klub w ostatnich kilku latach zarobił na transferach piłkarzy ok. 25 mln euro. Transfer Kacpra Kozłowskiego przyniósł 10 mln euro. Pogoń zarabiała na jednych z najdroższych biletów w lidze, otrzymywała wysokie ekwiwalenty za czołowe miejsca w Ekstraklasie, a tymczasem kasa jest pusta.
Niedawno piłkarze strajkowali z powodu nie otrzymywania pensji na czas. W celu obcięcia kosztów Pogoń rozwiązała kontrakt z Benediktem Zechem, później sprzedała Wahana Biczachczjana do Legii za ok. 250 tys. euro. Kolejnym którym opuścił Szczecin jest Alexander Gorgon, a jeszcze niedawno mówił o chęci pozostania i walce o Puchar Polski. Niespełna 37-letni Gorgon w rundzie jesiennej był trzecim najskuteczniejszym piłkarzem Portowców w lidze i PP, notując 5 goli i 3 asysty. Rozwiązał kontrakt z Pogonią – który był ważny do końca obecnego sezonu - za porozumieniem stron. Powrócił do kraju w którym się wychował, a jego nowy klub zajmuje ostatnie miejsce w austriackiej Bundeslidze.
Paradoksem fatalnej sytuacji finansowej Pogoni jest to, że prezes Mroczek który wpędził klub w wielomilionowe długi został niedawno nagrodzony… Buławą Nestora Przedsiębiorczości, przyznaną mu przez Północną Izbę Gospodarczą. Na ostatniej konferencji prasowej poinformował, że jest bliski sprzedaży klubu, a nowy inwestor - który ma zapewnić klubowi bardziej świetlaną przyszłość - będzie znany do 15 lutego. Chodzi najprawdopodobniej o fundusz/konsorcjum inwestycyjny, ale prezes Pogoni nie chciał zdradzać żadnych szczegółów. Na razie prywatny klub (85 procent akcji należy do firmy Mroczka, EPA) po raz kolejny ratuje miasto, które przelało na konto Pogoni 4,5 mln złotych w ramach Programu Wsparcia Sportu Profesjonalnego.