Trzy podejścia
Czachowski jest wychowankiem Okęcia Warszawa, ale na poziomie ekstraklasy wybił się w Stali Mielec. Do Legii trafił wiosną 1991 roku i pomógł w awansie do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów po pamiętnych meczach z Sampdorią Genua i Manchesterem United. Do stolicy wrócił na krótko po roku, ale choć miał podpisany kontrakt to został wypożyczony do Udinese. Po powrocie z Włoch zagrał dwa mecze i odszedł do Dundee FC.
Bez znieczulenia zrywał...
Jednak ostatni występ, właśnie w Mielcu ze Stalą, skończył się dla niego boleśnie. - Prowadziłem piłkę lewą nogą, gdy po ośmiu minutach „wjechał” we mnie Ołeksij Tereszczenko - opowiadał niedawno Piotr Czachowski w rozmowie z "Super Expressem, - Dziś za takie „sanki” wyleciałby z czerwoną kartką, a wtedy dostał tylko żółtą kartkę... W prawym kolanie miałem taką dziurę, że wszystko było widać. Rana była na siedem centymetrów. Pomógł mi doktor Stanisław Machowski. Bez znieczulenia zrywał strup, który tworzył się w tym miejscu na kolanie. Powtarzał to co 3-4 dni. I tak przez miesiąc - opisywał.
W podeszwie była wielka gula
Szkocki klub wiedział o kontuzji polskiego pomocnika, ale nie zrezygnował z niego. Tyle że na wyspach kadrowicz znów miał pecha. - W podeszwie utworzyła mi taka wielka gula, że nie mogłem dotknąć podłoża - tłumaczył Czachowski na naszych łamach. - Niestety, opieka medyczna w Szkocji to był dramat. Nie umieli mi pomóc, więc leczyłem się w Warszawie. Brałem specjalne zastrzyki, które sprowadziłem ze Szwajcarii. Czekałem na nie trzy tygodnie. Leczenie zajęło cztery miesiące - wyznał były reprezentant Polski.