W związku z remontem stadionu Wisły, spotkanie odbyło się na obiekcie w Sosnowcu. Goście rozpoczęli z animuszem i już w 40 sekundzie ładna akcja Niedziela i Janoszki postraszyła obronę Krakowian. Były to jednak tylko dobre złego początki.
W 20 minucie po rzucie wolnym bitym przez Patryka Małeckiego, stoper Arkadiusz Głowacki mocnym strzałem głową dał Wiśle prowadzenie. Raptem cztery minuty później ładna akcja mistrzów Polski zakończyła się precyzyjnym strzałem Wojciecha Łobodzińskiego, po którym było 2:0.
Bramki zdobyte w pierwszych 25 minutach dobitnie ukazały, jaka jest różnica poziom obydwu drużyn. Już do końca meczu Ruch próbował, bezskutecznie, odrobić wynik, a Wisła spokojnie kontrolowała przebieg meczu. Emocje były jedynie chwilę po przerwie, gdy wprowadzony na drugą połowę w Ruchu Sobiech skierował piłkę do siatki. Sędzia Hubert Siejewicz gola jednak nie uznał, po konsultacji z arbitrem liniowym uznając, że snajper Chorzowian nieprawidłowo przeszkadzał bramkarzowi Wisły Pawełkowi w wybiciu piłki.
Mecz w Sosnowcu nie był imponującym widowiskiem, na co wpływ miała przede wszystkim temperatura (ponad 30 stopni), ale również szybko zdobyte przez Krakowian bramki. Wygląda więc na to, że Wisła podniosła się po katastrofalnym początku sezonu i z każdym tygodniem będzie groźniejsza. Ruch zaś czeka walka o utrzymanie. Można więc powiedzieć, że chociaż to początek nowego sezonu, nic w sumie się nie zmieniło...