Gol Brzyskiego mógł się podobać, ale nie ulega wątpliwości, że w tej sytuacji błąd popełnił bramkarz Lecha Krzysztof Kotorowski.
- Podchodząc do tego rzutu wolnego, chciałem dośrodkowywać. Ale zauważyłem, że Kotorowski źle ustawił się w bramce i postanowiłem spróbować strzału - opowiadał szczęśliwy Brzyski.
Lewy pod obserwacją
Dużo gorsze nastroje panowały w ekipie gospodarzy.
Piłkarze "Kolejorza" schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami, wygwizdywani przez kibiców, a minimalne powody do zadowolenia mógł mieć tylko Robert Lewandowski (21 l.), który wczoraj miał być ponownie obserwowany przez specjalnego wysłannika Panathinaikosu Ateny - Krzysztofa Warzychę.
"Lewy" był najlepszym piłkarzem gospodarzy. Bardzo aktywny, brał udział niemal w każdej akcji. Strzelił bramkę na 1:0, skutecznie kończąc szarżę Sławomira Peszki.
Kajzer kaput!
Lewandowski wypracował też dla Lecha rzut karny, ale na stadionie w Poznaniu znalazł się ktoś, kto ewidentnego faulu na reprezentancie Polski nie zauważył. Tym kimś był... sędzia główny Adam Kajzer.
- Moim zdaniem byłem wyraźnie pociągany za koszulkę, ale skoro sędzia nie gwizdnął, to trzeba było grać dalej - starał się zachować spokój Lewandowski. Ale o ten spokój w Poznaniu coraz trudniej. "Kolejorz" stracił wczoraj punkty w walce o mistrzostwo Polski. A jeśli nie potrafi wygrać u siebie z Ruchem, to trudno przypuszczać, by przywiózł komplet punktów z wyjazdowych spotkań ze Śląskiem Wrocław i Polonią Warszawa. Czy w rozgrywce o mistrzowski tytuł Lech powiedział właśnie pas?