W ostatnim w tym roku meczu ekstraklasy Lechia wygrała 2:1 z Górnikiem, który poniósł drugą ligową porażkę z rzędu. Tym samym biało-zieloni spędzą przerwę zimową nad strefą spadkową na 14. pozycji. Z powodu śmierci ojca w Lechii zabrakło kapitana i środkowego pomocnika Macieja Gajosa, za którego w wyjściowej „11” pojawił się Marco Terrazzino.
Od początku z impetem zaatakowali przyjezdni. W 6. minucie Dusan Kuciak obronił uderzenie z dystansu Jeana Mvondo, a w 30. minucie strzał z rzutu wolnego Lukasa Podolskiego. Ponadto w 22. minucie dogodnej okazji, po kolejnej akcji lewą stroną aktywnego Kanji Okonukiego, nie wykorzystał Dani Pacheco. W pierwszej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy zabrzanie dopięli swego i zasłużenie objęli prowadzenie. Po wrzutce z prawej strony Erika Janży skuteczną główką popisał się Emil Bergstroem. Było to inauguracyjne w tym sezonie trafienie szwedzkiego defensora. W pierwszej połowie lechiści całkowicie oddali inicjatywę rywalom, grali bojaźliwie i bez wyrazu.
W przerwie zmieniła się sceneria tego spotkania - murawa gdańskiego stadionu pokryła się śniegiem, a drużyny rywalizowały czerwoną piłką. Nie było to również już jednostronne widowisko. W 50. minucie Podolski nie wykorzystał sytuacji sam na sam z golkiperem Lechii. Inna sprawa, że były reprezentant Niemiec uderzał z dość ostrego kąta. Z kolei w zespole gospodarzy bliski szczęścia był Jakub Kałuziński – w 54. minucie posłał piłkę obok słupka, a pięć minut później został zablokowany. W 67. minucie młodzieżowiec biało-zielonych, po zderzeniu głowami z Szymonem Włodarczykiem, musiał jednak opuścić boisko.
W 84. minucie gdańszczanie doprowadzili do remisu. Po rzucie rożnym błąd popełnił golkiper Górnika Daniel Bielica, który minął się z piłką, a w pustej bramce umieścił ją Mario Maloca. Zwycięstwo zapewnił Lechii Zwoliński. W szóstej minucie doliczonego czasu po rzucie rożnym Michał Nalepa wygrał powietrzny pojedynek i zgrał piłkę, a napastnik biało-zielonych, także główką, po raz drugi pokonał Bielicę.