Tomasz Frankowski

i

Autor: cyfrasport Tomasz Frankowski

Ligowe prognozy Tomasza Frankowskiego

Legenda ekstraklasy zapowiada nowy sezon. Temu człowiekowi szczególnie życzy powodzenia. „Niech próbuje poskładać rozsypane klocki” [ROZMOWA SE]

2024-07-18 6:16

Po zakończeniu kariery sportowej „poszedł w politykę”, ale piłka nożna zawsze będzie mu bliska. Tomasz Frankowski, czwarty w historii strzelec zmagań o mistrzostwo Polski (167 goli), w rozmowie z „Super Expressem” podzielił się refleksjami i oczekiwaniami związanymi z rozpoczynającym się jutro sezonem.

„Super Express”: - Poprzednie rozgrywki obfitowały w niespodzianki: złoto dla Jagiellonii, srebro dla Śląska. Jak będzie teraz?

Tomasz Frankowski: - Spodziewam się, że ci „tradycyjni” faworyci naszej ligi – Lech i Legia – ostrzą sobie zęby na start nowego sezonu. I na rewanż za poprzedni – ten, w którym inne zespoły, zwłaszcza Jagiellonia, wyrwały im zaszczyty.

- Legia to temat na inną opowieść. Zapytam więc o Lecha, w którym – po okresie holenderskim trenera van den Broma, po wiosennym „Rumakowaniu”, teraz postawiono na Skandynawów: na szkoleniowej ławce i w drużynie. Nie za dużo w Poznaniu tych różnorakich pomysłów na klub?

- Mam wrażenie, że właściciele bardzo starają się pokazać kibicom, że reagują na niepowodzenia szybko i dobrze. Rzecz w tym, że... nie zawsze im to wychodzi. Fanów przecież zawsze interesować będzie przede wszystkim tytuł mistrzowski, który dość oszczędnie jest im dawkowany. Ale ja bardzo pozytywnie odbieram „Kolejorza” za piętno, które na polskiej piłce odciska.

- No to Lech czy Legia na tronie?

- Łatwiej byłoby mi odpowiedzieć na to pytanie po paru pierwszych meczach. Ważne jest dobre wejście w sezon i równe punktowanie. Czyli dokładnie to, co robiła Jagiellonia przez cały ubiegły sezon, ale bardzo długo z niedowierzaniem patrzono na jej dobre wyniki. A one po cichu budowały dobrą atmosferę.

- Widzi pan szansę na powtórkę świetnego sezonu Dumy Podlasia?

- W Białymstoku poczyniono tego lata kilka transferów budzących nadzieję, że będą tak udane, jak te sprzed roku. Te ubiegłosezonowe – przynajmniej w pięciu-sześciu przypadkach – okazały się strzałami w dziesiątkę, za co dyrektorowi i prezesowi należą się gratulacje. Tych obecnych na razie nie chcę oceniać. Życie przyzwyczaiło mnie do tego, że często piłkarz, którego reklamowano jako „świetnego snajpera, króla strzelców”, nie mógł potem w ekstraklasie strzelić nawet pół gola. Więc poczekajmy z prognozami.

- Wiemy za to na pewno, że mistrz stracił swego bramkarza – Zlatana Alomerovicia, oraz odkrycie sezonu – Bartłomieja Wdowika. Poważne ubytki?

- Poważne i mocno mnie zmartwiły. W przypadku Wdowika rozumiem, że trudno było odrzucić dobrą ofertę dla klubu i dla samego piłkarza. W przypadku bramkarza nie udało się dogadać warunków nowego kontraktu. Szkoda...

- Jaga musi się też zmierzyć z „pocałunkiem śmierci”, jakim częstokroć dla polskich drużyn są puchary. Da radę?

- Gra na dwa fronty czasami polski zespół „rozkłada”, a gra w lidze w roli faworyta przeszkadza. Mam nadzieję, że Białystok ten syndrom ominie. Moja szklanka jest zawsze do połowy pełna, więc życzę Jagiellonii przynajmniej czwartej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. A jakby awansowała do fazy grupowej, pierwszy pobiegłbym do trenera Siemieńca z butelką dobrego trunku.

- Po mistrzostwie pan tego nie zrobił?!

- To za młody człowiek jest! (śmiech)

- Która drużyna będzie objawieniem najbliższego sezonu?

- Może Widzew? Choć nie opieram się w tym momencie na żadnej logice czy wynikach sparingów. Po prostu w ostatnich latach nie widziałem tej drużyny w czołówce tabeli, więc może teraz się uda?

Tomasz Frankowski szczególnie życzy powodzenia temu człowiekowi

- Szkoleniowym wydarzeniem lata jest powrót Marka Papszuna do Rakowa. Co pan na to?

- Wszedł do polskiej ekstraklasy z przytupem, zadomowił się w niej na dobre, wykonał gigantyczną robotę w Częstochowie. Mocno mu kibicuję, by kiedyś – dzięki dobrej pracy w klubie – trafił na ławkę reprezentacji Polski. Niech więc próbuje poskładać ponownie w Rakowie te klocki, które w zeszłym sezonie pod Jasną Górą się rozsypały.

- Raków będzie na podium?

- W polskiej lidze dobry trener – a Papszun nim jest – to już 50 procent sukcesu drużyny.

- Ale ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...

- Eee tam... Michał Probierz w Jagiellonii pokazał, że to możliwe, i to z całkiem dobrym skutkiem: najpierw zdobył Puchar Polski, a przy drugiej przygodzie z klubem dorzucił wicemistrzostwo. Więc czemu Markowi Papszunowi miałoby się nie udać?

- W ostatnich sezonach beniaminki mają w ekstraklasie ciężkie życie. Teraz też tak będzie?

- Weszły do ligi znaczące firmy, wracające do niej – z wyjątkiem Lechii - po długiej nieobecności. Ekstraklasa nie jest zaś na tyle silną ligą, by nowicjuszy od razu lokować na końcu stawki. Jeśli Motor czy GKS dobrze rozpoczną sezon, stać je na środek tabeli.

- Pan w ekstraklasie zdobył 169 goli, czterokrotnie był królem strzelców. Kto założy koronę w najbliższym sezonie?

- Życzyłbym koronacji Jesusowi Imazowi. Jeszcze tytułu króla snajperów nie ma, a zasługuje na niego. Choć nie wykluczam jakiejś niespodzianki, eksplozji talentu któregoś z młodych zawodników. Oby Polaka, bo w ostatnim czasie to raczej obcokrajowcy mieli w tym zakresie lepsze osiągnięcia.

- Po tym, co w wykonaniu naszej kadry zobaczyliśmy na EURO, liczy pan na „fajerwerki”?

- Nie spodziewam się, by ekstraklasa nagle stała się ligą z kategorii europejskiego TOP 5. Ale są piękne stadiony, do listopada powinna być też niezła pogoda, a więc i murawy sprzyjające dobrej grze. Są więc powody, by na trybuny przychodzić – i liczę, że kibice się do tego mojego zdania przychylą.

Sonda
Czy interesujesz się Ekstraklasą?
Listen on Spreaker.
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze