"Super Express:: Czy to ze względu na siłę uderzenia z prawej nogi dorobiłeś się w Bośni pseudonimu "Zolja" czyli... granatnika produkowanego na Bałkanach?
Zvonimir Kozulj: Tak. Grając jeszcze w klubie Siroki Brijeg, zdobyłem kilka bramek strzałami spoza pola karnego. To zainspirowała jednego z dziennikarzy. Siła uderzenia piłki to nie wszystko. Dopiero w połączeniu z techniką daje odpowiedni efekt.
- Do 7 goli dołożyłeś 6 asyst. Jesteś zadowolony z tych statystyk?
- Po pierwsze, jestem zadowolony z liczby meczów, które rozegrałem w nowej dla siebie lidze (31 - red.). Poprzedni sezon w Hajduku Split był nieudany z różnych przyczyn, grałem mało.
Po drugie, jestem zadowolony z tego, że moje gole dawały punkty i zwycięstwa Pogoni. Dopiero w następnej kolejności patrzę na indywidualne statystyki.
- Urodziłeś się, gdy na Bałkanach trwała wojna. Ty jej nie pamiętasz, ale twoja mama na pewno. Gdy była z tobą w ciąży, została aresztowana. Jak to się stało?
- Trudno to wytłumaczyć w kilku zdaniach. Wojna rządzi się swoimi prawami, a szczególnie taka, która toczy się pomiędzy kilkoma nacjami i ma podłoże religijne. Mieszkaliśmy 10 km od centrum Mostaru, na terenie który był okupowany przez Bośniaków, a moi rodzice są chorwackimi katolikami. Mama wraz z dwoma moimi starszymi braćmi i siostrą zdecydowała się na ucieczkę. W jej trakcie została zatrzymana, aresztowana i trafiła do bośniackiego więzienia. Dzięki Bogu po trzech miesiącach moi bliscy zostali uwolnieni w ramach wymiany więźniów. Po wojnie, gdy miałem 7 lat, rodzice wrócili w to samo miejsce i odbudowali dom, w którym mieszkają do dzisiaj. Dzieciństwo wspominam dobrze, bo wówczas już panował pokój na tych terenach.
- Jak wyglądały początki twojej przygody z piłką?
- Kraj był zniszczony, ale jako dziecko grałem w piłkę, cieszyłem się z dzieciństwa i nie zwracałem uwagi na warunki. W moim pierwszym klubie Zrinjski Mostar nie było trawy, grało się na piaszczystych boiskach, co szczególnie latem nie było przyjemne. Trudne warunki w życiu sprawiają, że człowiek staje się mocniejszy. Gdy miałem 18 lat, doznałem kontuzji więzadeł kolana, ale udało się i to przezwyciężyć.
- Przed Pogonią mecz z Legią, której strzeliłeś już pięknego gola...
- Mecze z Legia zawsze dodatkowo motywują. Uważam, że ta drużyna obecnie gra w polskiej lidze najbardziej nowoczesną piłkę. Lubię grać przy takiej publiczności jak ta w Warszawie. Znam dobrze Sandro Kulenovicia, a także Domagoja Antolicia i Marko Vesovicia, z którymi rywalizowałem w lidze chorwackiej. Jako piłkarz Hajduka wygrałem przynajmniej raz z Dynamem Zagrzeb, z Antoliciem w składzie, jak również z Rijeką, w której był Vesović. Czemu jutro mam ich nie ograć jeszcze raz? Mogliśmy z Pogonią być wyżej w tabeli, nawet na czwartym miejscu. Nie udało się, ale chcemy zakończyć sezon dobrymi występami.