Zabawa zaczęła się już w szatni po przegranym 1:2 meczu z Ruchem (wynik nie miał już znaczenia w kontekście walki o tytuł). - Mistrz, mistrz, Legia mistrz! - śpiewali jeszcze na stadionie, a potem przenieśli się do otwartego autobusu i do późnego wieczora świętowali z kibicami na Starym Mieście.
Najszczęśliwsza porażka Legii Warszawa. "Tato, z czego ci panowie się cieszą"
Po powrocie ze Starówki ani kibice, ani piłkarze nie poszli do domów. Fani okupowali okoliczne puby i wypijali hektolitry piwa, a piłkarze udali się do eleganckiej restauracji "Sowa i przyjaciele". Impreza trwała do białego rana, najwytrwalsi piłkarze ruszyli do domu dopiero po szóstej! Ciekawe, czy legioniści po tak intensywnym świętowaniu zdążą się zregenerować na środowy mecz z Pogonią w Szczecinie...