Legia Warszawa - Hapoel Tel Awiw. Mosze Ohayon zapewnia, że Legia jest faworytem - WYWIAD

2011-09-28 4:20

Mosze Ohayon (28 l.) to bank informacji Legii o jutrzejszym rywalu w Lidze Europy, Hapoelu Tel Awiw. Izraelczyk grał przeciw rodakom wielokrotnie, a dzięki dobremu występowi przeciw temu rywalowi ma w domu wielki… telewizor. - My jesteśmy faworytami meczu - ocenia Mosze Ohayon.

- Hapoel to dobry zespół, jednak… nie taki dobry jak rok temu. Wtedy grali wspaniale, mieli świetnych piłkarzy. Po sezonie jednak drużyna się rozpadła. Nigeryjski bramkarz Enniyama odszedł do Lille, Ben Sahar, chłopak z polskim paszportem, zasilił Auxerre, Zahaviego sprzedano do Palermo, a Vermoutha do Kaiserslautern. To był kręgosłup drużyny.

- Ale mają jeszcze tego świetnego Toto Tamuza…

- Dokładnie. Cały czas uczulam kolegów z Legii, że na niego trzeba bardzo uważać. Ma niesamowite umiejętności i niezwykłą biografię. Urodził się w Nigerii, a gdy miał kilka lat, przyjechał z rodzicami do Izraela. Potem rodzice wrócili do Nigerii, ale jego podrzucili izraelskiemu koledze ojca. Toto został adoptowany przez Izraelkę i wyrósł na świetnego piłkarza. W poprzednim sezonie został królem strzelców ligi, chcą go silne kluby spoza Izraela. To śmiertelne zagrożenie dla Legii.

- Wielokrotnie w lidze izraelskiej grałeś przeciw Hapoelowi. I dobrze ci szło…

- Nawet bardzo dobrze! W poprzednim sezonie pokonali w Lidze Mistrzów wielką Benficę 3:0. Ale mój klub, Ashdod ograł ich 2:0, a ja strzeliłem bramkę z karnego i miałem asystę. W rewanżu było 3:3, też miałem gola i asystę. Kojarzą mi się więc dobrze, bo dzięki nim mam fajny telewizor.

- Telewizor?!

- W Izraelu bohater najciekawszego meczu kolejki dostaje nagrodę - telewizor. Po spotkaniu z Hapoelem taka nagroda przypadła właśnie mnie. Należał mi się odbiornik 26 cali, ale dogadałem się ze sponsorem, dopłaciłem trochę i wziąłem większy (śmiech).

- A jak oceniasz swoje szanse na występ w czwartkowym meczu?

- Mam nadzieję, że zagram, choć opuściłem ostatnio kilka treningów Legii z powodu ślubu siostry. Ale alkoholu na weselu nie ruszałem, chociaż zamówiono 70 butelek wódki (śmiech). Tyle że miał kto pić, bo było 600 gości.

- 600 gości?!

- Tak, to w Izraelu normalka. A jak się żeni ktoś sławny, to poniżej tysiąca nie schodzą.

- I kto za to wszystko płaci?

- Goście, każdy przynosi kopertę. Takie wesele to wydatek rzędu 20 tysięcy euro.

- Grałeś w Ashdod, więc musiałeś spotkać polskich piłkarzy…

- No jasne! Grałem z Andrzejem Kubicą i Radkiem Majdanem.

- A Dodę poznałeś? Ona wtedy mieszkała z Majdanem w Izraelu…

- Kto by nie znał Dody? (śmiech). Spacerowali sobie zawsze po Aszdodzie. Chłopaki u nas mówiły, że to najładniejsza dziewczyna w mieście…

- To dziękujemy za rozmowę…

- A mogę jeszcze coś powiedzieć?

- Jasne…

- Po meczu z Podbeskidziem zostałem zdyskwalifikowany za uderzenie łokciem rywala. Napiszcie, że coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy. Rywal trzymał mnie za koszulkę, a ja chciałem mu się wyrwać. Akceptuję karę, ale zapewniam, że nie jestem brutalem.

Mosze Ohayon

Izraelczyk, ma też obywatelstwo francuskie

Urodzony 24 marca 1983 roku

Kluby: Aszdod, Winterthur (Szwajcaria), Aszdod, Beitar Jerozolima, Aszdod, Legia Warszawa.

Środkowy pomocnik

W reprezentacji Izraela 12 meczów. W ostatnim sezonie strzelec 17 goli w lidze izraelskiej.

Nie przegap

Legia Warszawa - Hapoel Tel Awiw, TV 4, czwartek, 21.00

Najnowsze