- W tym meczu działo się prawie wszystko. Zabrakło chyba tylko czerwonych kartek i jakiegoś karnego - uśmiechał się po spotkaniu Henning Berg, trener Legii. - Wygraliśmy, ale trzeba oddać Śląskowi, że zagrał wspaniale.
Nieudany debiut Macieja Skorży w Lechu Poznań
Początek należał do gości, ale choć zaskoczeni gospodarze dali się zepchnąć do defensywy, po 21 minutach prowadzili 2:0. Najpierw po szybkiej kontrze do siatki trafił Radović (po minimalnym spalonym), a potem dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Dossa Junior. Niezrażony tym Śląsk dalej atakował i doczekał się bramki. Z daleka huknął Sebastian Mila, a bramkarz Dusan Kuciak dał się zaskoczyć. Potem była wymiana ciosów - oko za oko, ząb za ząb. Kiedy tylko Legia odskakiwała na dwie bramki, goście natychmiast rzucali się do wściekłych ataków i odpowiadali golem. W dramatycznej końcówce znów zapędzili mistrzów Polski do narożnika i w ostatniej sekundzie prawie udało im się wyrównać. Po strzale Juanito piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką.
- Byliśmy lepsi, ale fatalne błędy w obronie zdecydowały o porażce - podsumował mecz trener Śląska Tadeusz Pawłowski.
Najbardziej zawiódł Piotr Celeban. To on dwa razy nie upilnował Dossy Juniora. Po dośrodkowaniach z rzutów rożnych obrońca Śląska robił, co mógł, próbował powalić potężnego legionistę na ziemię, ale ten niczym rozjuszony byk dopadał do piłki i pakował ją do siatki.
- Wszystko było ustalone, kto ma kogo kryć, ale Celeban przegrał pojedynki. Z zespołu odeszli wysocy zawodnicy, mamy teraz niższą drużynę i takie są tego efekty - dodał Pawłowski.
Po tym zwycięstwie Legia traci 2 pkt do prowadzącej w tabeli Wisły, z którą gra za tydzień.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail