Legia Warszawa

i

Autor: CYFRA SPORT Legia Warszawa

Legia Warszawa z patentem na Cracovię. Romeo Jozak wygrał w debiucie

2017-09-17 22:07

Mecz z Cracovią na stadionie przy Łazienkowskiej był debiutem Romeo Jozaka w roli trenera Legii Warszawa, dlatego też kibice byli niezwykle ciekawi, czy w przypadku "Wojskowych" zadziała efekt nowej miotły. Nic takiego się nie stało. Gospodarze zagrali tak samo fatalnie jak w poprzednich spotkaniach, ale tym razem udało im się wymęczyć trzy punkty. A było to dziesiąte kolejne ligowe zwycięstwo nad "Pasami"!

Po porażce we Wrocławiu ze Śląskiem prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski podjął nieco zaskakującą decyzję o zmianie trenera. Zwolnionego Jacka Magierę zastąpił absolutny debiutant w roli pierwszego szkoleniowca - Chorwat Romeo Jozak - i w niedzielne deszczowe popołudnie miał okazję po raz pierwszy zasiąść na ławce mistrzów Polski. Do stolicy przyjechała Cracovia, także pogrążona w kryzysie, która potrzebowała punktów jak tlenu, by wygrzebać się z dołu tabeli.

"Pasy" pod wodzą Michała Probierza prezentują się dramatycznie słabo, jednak zarówno trener, jak i kibice mieli nadzieje, że uda się wreszcie wyjść z dołka. Sęk w tym, że Legia miała na Cracovię niezwykły patent. Nie przegrała z nią ostatnich dwudziestu trzech ligowych spotkań, a poprzedniej porażki trzeba było szukać w 2005 roku. Co więcej miała też serię dziewięciu kolejnych zwycięstw nad krakowianami i mimo słabej dyspozycji chciała tę passę jeszcze przedłużyć.

Wielu spodziewało się, że przy Łazienkowskiej zadziała efekt nowej miotły po zatrudnieniu nowego szkoleniowca. Jednak ci, którzy spodziewali się Legii grającej jak jesienią lub choćby wiosną minionego sezonu, srogo się przeliczyli. Gospodarzom sił na wyższy pressing starczyło zaledwie na kilkanaście minut. Wtedy jeszcze z ich strony wyglądało to całkiem przyzwoicie. Później Legia znów była tą Legią z początku trwających rozgrywek - łatwą do rozszyfrowania, nudną i przewidywalną. I to Cracovia miała więcej z gry. Po strzale Krzysztofa Piątka piłka trafiła w poprzeczkę, a Arkadiusz Malarz kilka razy jeszcze musiał się wściekać na kolegów, że pozwalali rywalom na zbyt wiele.

Po przerwie obraz tego spotkania specjalnie się nie zmienił. Legia dość nieudolnie dążyła do zdobycia prowadzenia, ale to samo można powiedzieć o Cracovii. W efekcie ich mecz wyglądał jak pojedynek pięściarzy, którzy mają połamane dłonie. Bo żadna ze stron nie potrafiła wyprowadzić porządnego ciosu. Ale gospodarzom po wielu minutach męczarni wreszcie się to udało. Po zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Thibault Moulin i nie dał szans Grzegorzowi Sandomierskiemu. W końcówce jednak "Pasy" były przez moment bliskie wyrównania. W jednej z ostatnich akcji meczu Mateusz Wdowiak padł w polu karnym, a powtórki pokazały, że został powalony przez Artura Jędrzejczyka. Goście rzucili się z protestami do sędziego Szymona Marciniaka, jednak ten - a właściwie jego asystent - podjął znakomitą decyzję. Okazało się, że zawodnik Cracovii był na spalonym, dlatego też dalsza część akcji - w tym faul - były już nieistotne.

Ostatecznie Legia wymęczyła zwycięstwo 1:0, ale trudno mówić, by zrobiła choćby krok w kierunku wyjścia z kryzysu. Trzeba jednak przyznać, że na Cracovię ma patent. Nie przegrała z nią ostatnich dwudziestu czterech meczów i notuje serię dziesięciu kolejnych zwycięstw nad "Pasami".

Leśnodorski zostanie prezesem ekstraklasy?

Jak trwoga to do Carlitosa. Wisła Kraków lepsza od Piasta Gliwice

Marcin Robak w pojedynkę zatrzymał Górnika Zabrze

LEGIA WARSZAWA - CRACOVIA 1:0

Bramki: Thibault Moulin 72

Żółte kartki: Adam Hlousek - Adam Deja, Krzysztof Piątek

Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Astiz, Pazdan, Hlousek - Moulin, Mączyński - Hamalainen, Pasquato (60. Kucharczyk), Nagy - Sadiku (76. Niezgoda [86. Kopczyński])

Cracovia: Sandomierski - Fink, Helik, Dytiatjew, Siplak - Deja, Dimun (76. Zenjov) - Wójcicki, Hernandez, Mihalik (58. Wdowiak) - Piątek

Najnowsze