Leszek Ojrzyński

i

Autor: Marcin Gadomski Leszek Ojrzyński

Leszek Ojrzyński po wygranej Stali z mistrzem Polski: Z Legią walczyliśmy jak lwy [WYWIAD]

2020-12-20 9:27

Trzy rzuty karne i wszystkie wykorzystane. Stal Mielec sensacyjnie pokonała 3:2 Legię na Łazienkowskiej w 14. kolejce Ekstraklasy. To dla beniaminka pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w rozgrywkach. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego przerwali świetną passę lidera w lidze. Legia pod wodzą Czesława Michniewicza była niepokonana w dziewięciu spotkaniach z rzędu. - Walczyliśmy jak lwy, bo tak to wyglądało. Chłopcy biegali jak szaleni, pomagali sobie. Wielkie brawa, że tak fajnie kończymy rok - mówi nam Leszek Ojrzyński, trener Stali Mielec, z którym także rozmawiamy o Robercie Lewandowskim, byłym podopiecznym ze Znicza Pruszków.

„Super Express”: - Jak smakuje wygrana z Legią?

Leszek Ojrzyński (48 l., trener Stali Mielec): - To fajne uczucie, szczególnie, że dokonaliśmy tego na terenie mistrza Polski. W roli gospodarza prowadzone przeze mnie drużyny wygrywały z Legią chyba z pięć razy, a raz padł remis. Tymczasem na wyjeździe zawsze było ciężko. Ale w lidze to mój pierwszy, debiutancki triumf na Łazienkowskiej. Wcześniej było tylko zwycięstwo z Arką w Superpucharze Polski po rzutach karnych.

- Wygrana z Legią zapewnia spokojniejsze święta?

- Zdecydowanie, bo fajnie kończymy ten rok. To także pierwszy wyjazdowy sukces Stali w tym sezonie. Jednak powtarzamy sobie, że najważniejsze jest to, jak kończymy, a nie zaczynamy. Końcówka jest dla nas wymarzona, bo każdy marzy, aby wygrać z Legią na jej boisku. Rzadko się to komuś zdarza. Szczególnie ostatnio pod wodzą Czesława Michniewicza. Legia zbierała punkty, tylko z Piastem za jego kadencji zremisowała u siebie. Szczęście było przy nas. Ale pracowaliśmy, żeby tak było. Powiedziałem na konferencji, że chłopcy walczyli jak lwy. Bo tak to właśnie wyglądało. Chłopcy biegali jak szaleni, pomagali sobie. Uczymy zawodników, aby grali odważnie. Czasami trzeba na boisku pocierpieć. W Hiszpanii mówią: jak nie masz piłki, to musisz cierpieć. Jednak w tym wszystkim musi być pasja, bo to może przynieść sukces.

Los gwiazdy ligi przesądzony. Reprezentant Polski żegna się z Ekstraklasą

- Miał pan w ogóle wcześniej taką sytuację w karierze, że pana drużyna wygrała po trzech rzutach karnych?

- Nie, to pierwszy taki przypadek. Rzadko się zdarza, żeby w jednym spotkaniu były trzy karne i to na jednym zawodniku. I później jeszcze w dodatku wszystkie bezbłędnie wykorzystane. Wykonawcy czyli Maciek Domański i Grzesiek Tomasiewicz wykazali się spokojem i dużą pewnością. W pamięci mam przegrany ostatnio przez nas mecz w Pucharze Polski z Piastem. Odpadliśmy właśnie po rzutach karnych.

 - Łukasz Zjawiński wywalczył trzy jedenastki, a Grzegorz Tomasiewicz przypieczętował wygraną. To byli zawodnicy Legii. Trzeba było ich motywować na mecz z mistrzem Polski?

- Dojrzewali w Legii, marzyli o tym, aby grać w pierwszym zespole. Byli w juniorach i rezerwach tego klubu. Z kolei Mateusz Żyro ma przecież kilka występów w warszawskim zespole. Teraz mieli okazję zagrać przeciwko Legii i cieszyć się ze zwycięstwa. Byli zmotywowani, żyli tym spotkaniem. To było widoczne. każdy z nich dołożył dużą cegiełkę do sukcesu.

Wyjątkowa dedykacja gwiazdy Śląska po golu. Całus i serduszko dla ukochanej [WIDEO]

- Jest pan zadowolony z tego, co w tak krótkim czasie udało się dokonać w Stali?

- Tak, i to bardzo. Nie ma co tutaj wybrzydzać. Graliśmy z drużynami, których celem są występy w Europie. Zdobyliśmy na nich osiem punktów w pięciu meczach. Trzeba to szanować. Mamy dobry start w nowy rok. Wtedy trzeba będzie pokazać się z dobrej strony, aby na finiszu nie być na ostatnim miejscu i obronić Ekstraklasę dla Mielca. Mamy cel do zrealizowania. Musimy więc tak to wszystko rozegrać, aby w maju mieć uśmiechnięte miny i móc budować zespół na następny sezon. A w kolejnych rozgrywkach zadanie będzie jeszcze trudniejsze, bo spadają trzy drużyny. Ale krok po kroku. Na razie wykonajmy misję na ten sezon.

- Po raz kolejny przypada panu rola trenera od zadań specjalnych.

- Tak było do tej pory. Byłem zahartowany w takich trudnych bojach. Przejmowałem zazwyczaj drużyny, którym się nie wiodło czy były na ostatni miejscu. To dla mnie nic nowego.

- Miał pan wątpliwości?

- Zastanawiałem się nad jednym: czy zostawić syna samego w Anglii. Czekałem długo, a podczas pandemii koronawirusa trudno cokolwiek przewidzieć. Mogło się tak ułożyć, że kolejna zmiana trenera byłaby dopiero za kilka miesięcy. Długo miałem rozbrat z ligową piłką. Musiałem szybko podejmować decyzję. Syn miał świadomość, że muszę mieć pracę, bo to dla mnie odskocznia w tym trudnym momencie. Trzeba zarabiać na życie. Wcześniej rozmawiałem z innymi drużynami. Z Arką, gdy była w Ekstraklasie, a potem z Widzewem czy Miedzią. Temat mojego powrotu się przewijał, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Okres na bezrobociu się wydłużał, aż w końcu zgłosiła się Stal. Szybko doszliśmy z prezesem do porozumienia.

Grzegorz Lato: Serce boli, gdy patrzę, że ukochana Stal jest tak nisko w lidze

- Zostawmy na moment wątek Stali. W Zniczu Pruszków pracował pan z Robertem Lewandowskim, który został najlepszym piłkarzem świata FIFA. Jak pan wspomina ten okres?

- Fantastycznie! To była moja pierwsza samodzielna praca na szczeblu centralnym. Wcześniej byłem w drugiej Polonii w IV lidze czy w Milanie Milanówek na szczeblu okręgówki. Ze Zniczem wywalczyliśmy awans na zaplecze Ekstraklasy z 13-punktową przewagą nad Pelikanem Łowicz, a „Lewy” został po raz pierwszy królem strzelców w piłce seniorskiej. Strzelił 15 goli, za mojej kadencji 12. Cieszyliśmy się z tego. To była młoda drużyna. Był w niej też Igor Lewczuk. Chłopcy nakręcali się nawzajem. Trenowaliśmy raz dziennie, po 17, bo zawodnicy uczyli się i dopiero po południu mogli ćwiczyć. Może kiedyś zorganizujemy spotkanie ekipy Znicza, bo wypłynęło z niej kilku zawodników.

Nemanja Nikolić po losowaniu eliminacji MŚ 2022: Cieszę się, że zagramy z Polską!

- Jak pan zapamiętał Lewandowskiego?

- Był pokorny i pracowity. To była przyjemność z nim pracować. Chciał jak najlepiej wykorzystać ten czas. „Lewy” był skoncentrowany na tym, aby odnieść sukces. Był w klasie maturalnej. Musiał pogodzić naukę z grą w piłkę. Pamiętam, że w autobusie siedział nad książkami, przeglądał zeszyty. Robił wszystko, aby przygotować się do egzaminów. Nie miał łatwo, bo wcześniej stracił ojca, a Legia zrezygnowała z jego usług. To były dwa potężne ciosy dla niego. Ale nie podał się. Pokazał chart ducha. Wyznaczał sobie cele i konsekwentnie dążył do tego, aby je osiągnąć.

- Jak teraz pan patrzy na jego dokonania?

- To jest maszyna. Ktoś inny pewnie spocząłby na laurach, zadowoliłby się tym, czego już dokonał. Taka jest polska mentalność. Zamiast piłkarzem jestem biznesmenem – niektórzy mieliby takie podejście. Ale to nie w stylu „Lewego”. On wszystko potrafi pogodzić. Mam wrażenie, że podczas pandemii jeszcze bardziej podkręcił śrubkę i pracował indywidualnie. A nagroda mu się należała. Był najlepszy.

- Macie ze sobą kontakt?

- Piszę do niego sms-y, ale nie odpisuje gagatek. Pewnie zmienił numer telefonu (śmiech). Tyle, że on takich sms-ów dostaje bardzo dużo.

Najlepszy piłkarz świata Robert Lewandowski ambasadorem Totalizatora Sportowego [WIDEO]

- To był dla pana trudny rok. Śmierć żony...

- Bardzo trudny. Nawet nie wiem, jakimi słowami to opisać. To był cios. Początek roku wywrócił nam wszystko. Ale w życiu tak bywa. Trzeba się podnieść. Trzeba pracować i iść do przodu.

- Czego panu życzyć?

- W Nowym Roku życzyłbym sobie zdrowia dla rodziny, bo jak ono jest to można dalej się realizować. To najważniejsze, bo żyjemy przecież w dobie pandemii, gdy co chwilę słyszymy o różnych przypadkach. Sportowo życzyłbym sobie utrzymania Stali w lidze i żeby zdrowie chłopakom dopisywało. Oni są dla mnie jak rodzina, jak synowie. Gdy zaczynałem, to piłkarze w zespole byli ode mnie tylko o kilka lat młodsi, a teraz praktycznie każdy z nich mógłby być moim dzieckiem. Chciałbym także, aby syn się piłkarsko rozwijał i piął w hierarchii, a córka ukończyła studia.

Reprezentant Polski z nowym kontraktem. Maciej Rybus zostaje w Rosji

Najnowsze