"Super Express": - Jak przyjąłeś wyniki losowania?
Sławomir Peszko: - Bardzo spokojnie. Moim zdaniem wcale nie trafiliśmy tak źle. Bo choć Sparta to dobry zespół, to jednak nie są już tak mocni jak jeszcze kilka lat temu, kiedy regularnie grali w Lidze Mistrzów. Czeski futbol podupadł. Liczę na to, że teraz pora na Polskę.
- Czyli Sparta to dobry rywal?
- Na pewno lepszy niż Dinamo Zagrzeb, na które też mogliśmy trafić. Chorwatów chciałem uniknąć za wszelką cenę, bo graliśmy z nimi niedawno sparing i przekonałem się, że to świetna drużyna. Grają taki agresywny, nowoczesny futbol. Taki jak Lech. W sparingu byli od nas lepsi, więc dobrze ich zapamiętałem.
- Ale ostatnio przegraliście też ze Slavią Praga, lokalnym rywalem Sparty...
- Tym akurat bym się w ogóle nie przejmował. Ze Slavią graliśmy na koniec długiego zgrupowania, myślami byliśmy już wtedy w Poznaniu. Jestem przekonany, że stać nas na przejście Sparty.
- Czesi zaczęli ligę w ten weekend. To da im przewagę?
- Nie sądzę. Ta stawka jest tak wielka, że będziemy bardzo zmobilizowani. Brak ligowych meczó w nam nie przeszkodzi. Dla nas to losowanie nie było złe, a dla kibiców to już bajka. Z Poznania do Pragi jest przecież bardzo niedaleko.
- Lech bez Roberta Lewandowskiego jest dużo słabszy?
- Ciężko zastąpić Roberta, bo to najlepszy piłkarz ligi. Kupiliśmy jednak Tshibambę, a mam nadzieję, że dojdzie jeszcze Łotysz Rudnevs, którego styl gry bardzo mi przypadł do gustu. A co do Roberta... Jesteśmy w stałym kontakcie. "Lewy" nie może beze mnie wytrzymać, ciągle dzwoni i pisze SMS-y (śmiech). Jak ostatnio obliczyłem, spędziliśmy razem na zgrupowaniach 160 dni w jednym pokoju. Dlatego nie ma się co dziwić, że przyjaźń pozostała.