"Maja" i "Rocky" na szczycie pałacu

2009-03-04 10:25

Do pokonania mieli 763 stopnie, czyli 30 pięter. Radek Majewski (23 l.) i Piotr Rocki (35 l.) zrealizowali zakład, który zawarli na łamach "Super Expressu". Na szczyt Pałacu Kultury w Warszawie weszli spoceni jak po ciężkim meczu, ale wspólnie - z rękami uniesionymi w górę.

Majewski z Polonii i Rocki z Legii założyli się o wynik derbów Warszawy. Majewski stawiał na wygraną Polonii, Rocki - Legii. Przegrany miał wbiec na ostatnie piętro najwyższego budynku w Warszawie - Pałacu Kultury (237 m). Ponieważ mecz zakończył się remisem 0:0, Pałac Kultury musieli zdobywać obaj...

Maja służącym Rockiego

- No gdzie ten "Szczur"? - denerwował się Rocki na odrobinę spóźnionego Majewskiego. - Będzie kara. Po wyścigu zaprosi mnie na kawę. Zresztą dla niego to nie pierwszyzna. Do tej pory przegrywał ze mną wszystkie zakłady. Wiele razy musiał stawiać mi obiad, a kiedyś podczas zgrupowania Groclinu przez cały dzień był moim... służącym! Oj, nie schodziło się z leżaczka (śmiech).

- Przepraszam bardzo, ja sobie żadnych porażek nie przypominam - odgryzał się "Maja", ale po chwili przyznał: - Zawsze z nim przegrywałem: w lotki, ping-ponga, a najgorzej to było chyba w bilard.

Po krótkiej rozgrzewce przystąpili do wyścigu. Zaczęło się od walki wręcz, bo Rocki próbował... zepchnąć przyjaciela ze schodów! Na szczęście Majewski utrzymał się na trasie i przeprowadził skuteczną pogoń. Ostatecznie obaj koledzy dotarli na szczyt wspólnie - w czasie 10 minut i 50 sekund.

Strażacy byli szybsi

- Podobno strażacy wbiegli kiedyś na Pałac w 4 minuty. Gdybyśmy walczyli jak podczas meczu, to dalibyśmy radę w jakieś 5 minut. A tak nawet zbytnio się nie zmęczyłem - relacjonował już na szczycie Pałacu Rocki.

- Jasne, a z kogo pot się leje strumieniami? - naśmiewał się ze starszego kolegi Majewski. - Mnie też trochę mięśnie popracowały. Bylibyśmy szybciej, ale jakiś ochroniarz zatrzymał nas w połowie drogi na... 6 minut! Oczywiście żartuję. Mam dobry humor, bo dziś po raz pierwszy jestem na szczycie Pałacu.

Drogę powrotną piłkarze pokonali już windą. Ucieszyło to głównie Rockiego, który próbował wcielić się w rolę... windziarza.

- Nie ma co, fajna fucha. Trzeba tu jeszcze kiedyś wrócić. Może założymy się jeszcze raz? "Maja" pewnie by się ucieszył, bo po dzisiejszym remisie chyba mu się apetyt wyostrzył - zakończył ze śmiechem Rocki.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze