Pierwszy gol: był na spalonym
Chorwat wszedł w końcówce, gdy Pogoń grała w osłabieniu. Arbiter doliczył dziesięć minut do regulaminowego czasu. W setnej minucie Rodin zdobył bramkę. Radość w ekipie gospodarzy była ogromna. Strzelec gola zdjął koszulkę, za co został ukarany żółtą kartką. Jednak tego trafienia sędzia nie uznał, bo piłkarz był na spalonym.
Goncalo Feio o krytyce kadrowicza Legii. Padły słowa o odpowiedzialności, motywacji i zaufaniu
Drugi gol: prawidłowy
Ale na tym nie skończyły się emocje. Za moment, w 103. minucie, Rodin ponownie pokonał bramkarza rywali! Tym razem wszystko odbyło się już zgodnie z przepisami. Tyle że obrońca zapomniał się i... znów zdjął koszulkę. Za to zachowanie sędzia nie miał wyjścia i musiał mu pokazać drugą żółtą kartkę, a po chwili już czerwoną.
To tym Ryoya Morishita zachwycił trenera Legii. Samuraj zostanie w warszawskim klubie?
Trener Papszun nie przypomina sobie takiej sytuacji
Szkoleniowiec Rakowa przyznał, że był zaskoczony dramaturgią w doliczonym czasie zawodów. - Myślę, że ten mecz w Częstochowie zostanie zapamiętany na długo - powiedział trener Marek Papszun. - Prowadzę zespół w 301. spotkaniu, ale nie przypominam sobie takiej sytuacji, aby po czasie środkowy obrońca zdobył dwie bramki i dostał dwie żółte kartki jako bonus, więc na pewno będziemy pamiętali mecz. Mam nadzieję, że będziemy go pamiętali także jako ten występ w udanym dla nas sezonie. Zdobyliśmy mega cenne punkty z rywalem, z którym zawsze gra się trudno. Nie było łatwo o te sytuacje, gdy się broni, ale dochodziliśmy do strzałów. Byliśmy konsekwentni w swoich działaniach. Byliśmy przygotowani na takie okoliczności. Dlatego mamy wariant z centralnym obrońcą w polu karnym. To się sprawdziło - ocenił szkoleniowiec wicelidera.
Jesus Imaz znów pokazał moc. Gwiazdor Jagiellonii ma ważny cel przed sobą, spełni go?