Arogancki z natury trener Goncalo Feio stwierdził bez ogródek, źe odparł atak częstochowskich dronów na treningowe boisko Legii i w tej sytuacji porażka na boisku nie ma już większego znaczenia. Nie wiadomo: śmiać się czy płakać w sytuacji gdy obrona przed częstochowskimi dronami przeszkodziła Portugalczykowi w należytym przygotowaniu zespołu do meczu z Rakowem. Renomowani trenerzy skupiają się na robocie a uczeń Mourinho ze studenckiej wymiany na imponderabiliach. Nawet mobbingowanie sędziów gorzej mu wychodzi niż słynnemu, starszemu o 30 lat Jose, czego dowodem żółta kartka w drugiej minucie meczu, istny rekord świata. Wielce przeze mnie szanowany legijny duet Dariusz Mioduski- Marcin Herra uzupełniany przez Jacka Zielińskiego powinien zaprosić krewkiego trenera pod "suszarkę" a la Fergusson. "Kochać, kochać PZPN"- chciałoby się zanucić na melodię kibicowskiej przyśpiewki po pięknym geście ekipy Cezarego Kuleszy. 200 tysięcy złotych na pomoc powodzianom to konkret a nie czcze gadanie o pomaganiu.
Wyjaśniła się przyszłość wielkiej nadziei Legii, to będzie jego sezon? Zarobią na nim miliony?
O Radosławie Piesiewiczu napisano i powiedziano już wszystko, dalsze komentarze byłyby typowym kopaniem leżącego, ograniczę się zatem tylko do wątka koszykarskiego. W dyscyplinie z tak wielkimi tradycjami (koszykówka to- przy całym szacunku- nie breakdance ani wspinaczka na ściance) " obce ciało" zostanie prędzej czy pożniej usunięte jak żdżbło z oka. Wielcy prezesi Marian Kozłowski i Kajetan Hądzelek stworzyli w polskiej koszykówce podwaliny pod coś więcej niż tylko przelewanie kasy, dbali o kontynuowanie tradycji i prestiż. Ten dorobek został zaprzepaszczony, pieniądz to nie wszystko, pewnych wartości nie kupi się za żadne pieniądze. Gdy pół wieku temu z okładem sportowe prezesowskie fotele obsadzano nierzadko politycznymi nominantami, nie było obawy, że przychodzą by napchać własne kieszenie. Przykladem minister Edward Brzostowski w PZPN. Może i komuch, ale oddany futbolowi, pomagający trenerom i piłkarzom, bezinteresowny. A Prezes PKOL Stefan Paszczyk, wybitny trener i organizator sportu? Takich ludzi nam dzisiaj potrzeba by odbudować prestiż sportowych organizacji w zniesmaczonym aferami społeczeństwie.
Czy dyscypliny nieolimpijskie są gorsze od tych spod flagi z pięcioma kołami? Bardzo popularny i widowiskowy teqball nie dostanie ani złotówki na udział w mistrzostwach świata. Zależy nam nam by młodzież bawiła się i ruszała czy na tym by w ministerialnych tabelkach był utrwalony od lat porządek? Fajnie się czyta książki o kawiarniach literackich Warszawy i Krakowa z Lwowem w tle. Szkoda, że brak w tych opisach sportowców. A przecież przy stoliku w kultowym "Czytelniku" obok Konwickiego, Głowackiego, Dygata przesiadywali Komar, Kulej i Wagner, naprzeciwko w Spatifie wódeczkę z mistrzami sportu popijał Olbrychski i Łazuka. Tej bajecznej symbiozy kultury wysokiej z fizyczną bardzo mi dzisiaj brakuje.